redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
adass
Adam Moszyński
Gliwice

Ostatnio zalogowany
2021-05-11,15:23
Przeczytano: 356/212218 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/2

Twoja ocena:brak


Zaginieni w Akcji na zawodach pod Paryżem
Autor: Adam Moszyński
Data : 2010-04-19

Czyli relacja z zawodów dogtrekkingu w Pawełkach 10.04.2010


Zaginieni w Akcji w składzie – Kapitan Adam Moszyński i nowy członek załogi o przezwisku Asterix wystartowali pierwszy raz na zawodach razem. Niech was nie zwiedzie młody wiek nowego członka, 5 lat, bo jest on w istocie bardzo wytrzymały i ugodowy, jak również jest najlepszym przyjacielem.

Asterix to 5 letni Gloden retriever, który uwielbia spędzać czas na bieganiu, dlatego też jest fajnym kompanem niedzielnych biegań. Pies zawsze po bieganiu patrzy na mnie błagalnym wzrokiem żeby zrobić coś więcej. Do tej pory biegałem z nim ok. 15 km, ale zawsze kiedy jechałem na zawdy był zawiedziony, że zostaje w domu. Skoro dotąd sporo trenował to postanowiliśmy razem spróbować sił na zawodach. Podział ról był trochę niesprawiedliwy, bo to ja musiałem nawigować i nosić przez całą drogę jedzenie i picie dla niego. On odwdzięczał mi się stałym tempem biegu i rozglądaniem się na boki, jakby to była drobna przebieżka a nie poważne zawody.




Pomysł startu powstał jak zwykle – a dlaczego by nie... Data była niezbyt odległa, więc zapisaliśmy się na zawody. Dzień zapowiadał się mało atrakcyjnie, bo od samego rana padało. Droga okazała się trudniejsza, bo w okolicy Pawełek remont krajowej 11, więc trzeba było szukać jakiegoś objazdu. Na szczęście docieramy na zawody przed 9.00 czyli odprawa weterynaryjna jeszcze się nie zakończyła. Pani sprawdza książeczkę psa i możemy udać się do punktu rejestracyjnego, gdzie trzeba zapłacić 60 zł i jesteśmy już uczestnikami zawodów. W okolicy sporo psiaków różnej maści i wielkości – od całkiem małych kundelków do potężnych wilczurów, haskich, malamutów.

Patrzę na zawodników, aby jakoś określić swoje szanse. Jest nieźle, bo tam gdzie patrzę ludzie w bucikach do chodzenia. Idziemy więc z Żoną dalej i pokazuję jej kto będzie pierwszy na mecie – spora grupa ludzi w sprzęcie biegowym – asics i new balance świadczą, że nie będą oni na pewno spacerować tylko walka będzie ostra. Odprawa techniczna o g.9.45 i rozdanie map przebiega bez problemów – psiaki są raczej grzeczne choć jakieś zaczepki się zdarzają :) Tuż przed startem dowiadujemy się o tragedii polskiego samolotu w Smoleńsku, ale nie opóźnia ona startu.




Ruszamy grupą ok. 80 osób na trasę mid (25 km), jak się okazuje to taki trochę bieg na orientację. Pada, a nie zalaminowana mapa i karta trochę w czasie zawodów mokną. Po ok. 20 minutach zaliczam pierwszy punkt kontrolny położony przy kościele. Trasa prosta, a peleton się już rozciągną – to początek . Lecimy dalej i z łatwością pomimo deszczu namierzam dwójkę (PK 2). Trochę myli mnie mapa, bo pokazuje, że powinna być z drugiej strony drogi. Brak opisów punktów mnie martwi, ale na szczęście są one widoczne z drogi tak, że wystarczy znaleźć się w jego okolicy i go widać, tym bardziej, że jest to w dzień.

Biegnę sam aby ponawigować troszkę, tym bardziej, że za ok. 4 tygodnie są następne zawody – tym razem AR w Gliwicach – Rajd 3600 na który się wybieram. Na czwórce (PK4) jestem po ok. 1h i tam raczę się pysznym jabłecznikiem, dzielę się z moim kompanem kawałeczkiem, a on dodatkowo uzupełnia płyny z miski z wodą.

Lecimy dalej, pogoda w kratkę, ale generalnie można powiedzieć, że nie jest źle. Spokojnie dobiegam do PK10, mijając w okolicy PK 6 zawodniczkę z trasy Long. Od PK10 faktycznie jest kartka, że do końca 4 km i to jak po sznurku. Wpadam na metę po ok. 3h 20 min. Ja zmęczony, a pies jakby nawet nie zauważył, że biegaliśmy aż tyle. On pije sobie wodę, a ja pałaszuję dwa krokieciki i wypijam trochę barszczyku oddając większa cześć mojej zmarzniętej Żonie. Negocjuję z „Orgami” mapę, bo nie chcą mi jej dać, ale na potrzeby „dziennikarskie„ jednak się zgadzają.




Dostaję dyplom i wracamy do domu nie czekając na rozdanie nagród, niecierpliwie oczekując wyników na stronie.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768