redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Nagor
Marcin Nagórek
Słupsk
Agros Zamo¶ć

Ostatnio zalogowany
2023-08-04,03:12
Przeczytano: 432/102422 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.7/17

Twoja ocena:brak


Trening: szybkość maratończyka
Autor: Marcin Nagórek
Data : 2009-08-01

Po co maratończykowi szybkość? Pytanie jest nieco przewrotne. W pogoni za jak największą ilością kilometrów, które można wpisać do dzienniczka, którymi można się pochwalić przed znajomymi, wielu z biegaczy zapomina o innych środkach treningowych. Jednym z takich środków jest szybkość. Wydawać by się mogło, że trenowanie takiej cechy jest w biegach długich zupełnie niepotrzebne, gdzie tu bowiem miejsce na jakieś ponaddźwiękowe osiągi? Błąd. Trening szybkości może pomóc poprawić rekord życiowy na każdym dystansie, a jego znaczenie jest szersze niż się powszechnie sądzi.

Co to jest właściwie szybkość, co daje trening tej cechy? W ujęciu uproszczonym szybkość to każdy trening w tempie szybszym niż tempo startowe. Czyli wtedy szybkość to inaczej wysoka prędkość biegu. To jednak nie wyczerpuje pojęcia szybkości, bo może ona oznaczać również np. szybkość ruchu, czyli rytm. Do tego, nawet jeśli skupimy się na szybkości rozumianej jako "prędkość" - startujemy przecież na różnych dystansach, czym więc będzie owo "tempo startowe"? Odpowiedź jest prosta - są różne poziomy treningu szybkości - od prędkości maksymalnej, czyli biegach z maksymalną prędkością, możliwą do osiągnięcia tylko na bardzo krótkich odcinkach, do mocno zróżnicowanej szybkości względnej, czyli wyższej niż tempo startowe do dystansu, do którego trenujemy. Efekty takiego treningu też są zróżnicowane.

Trening czystej, klasycznej szybkości nie ma nic wspólnego z treningiem wytrzymałości - to ważne! Szybkość to bodziec, który działa przede wszystkim na układ mięśniowo-nerwowy. Mało kto wie, że przy biegu z prędkością maratońską, półmaratońska, ba! - nawet z prędkością pod 5km czy wyższą - nasze mięśnie pracują w mocno oszczędny sposób. W czasie takiego biegu pracuje np. tylko 60% włókien w danym mięśniu. Im wyższa prędkość, tym procent włókien zaangażowanych w wysiłek jest wyższy. Żeby głęboko pobudzić mięsień, żeby sprawić, że zapracuje na 100%, potrzebne jest osiągnięcie prędkości maksymalnej lub... podniesienie bardzo dużego ciężaru. W tym ujęciu trening szybkości ma wiele wspólnego z treningiem siły. Jednym z celów treningu szybkości jest więc głębokie pobudzenie mięśni, dzięki czemu uczą się one pracować sprawniej, angażować w wysiłek większą liczbę włókien - i stają się silniejsze.

Drugi kontekst - nerwowy. Układ mięśniowy i nerwowy są ze sobą mocno powiązane - i to dosłownie. Co wprawia w ruch mięśnie? Oczywiście impuls elektryczny, pochodzący z układu nerwowego. Dlatego trening szybkości to równocześnie trening obu tych układów oraz ich wzajemnej komunikacji. Po co? Na przykład, żeby móc biegać szybciej, szybszym rytmem, czyli żeby układ pobudzający mięśnie był bardziej "elastyczny". Daje to zdolność zmiany rytmu w czasie biegu, swobodnego przyspieszania, zwalniania, skracania i wydłużania kroku. Poza tym - zapobiega uczuciu znużenia. Każdy zna termin "zamulenie" lub też "zaczłapanie", chociaż mało kto potrafi go dokładnie zdefiniować. Otóż zamulenie to pewne uczucie ciężkości, niezdolności do biegu w szybszym tempie, z wyższą prędkością, w szybszym rytmie. Pojawia się wtedy, kiedy układ nerwowo-mięśniowy jest pobudzany zbyt monotonnie, wciąż w tym samym, jednostajnym tempie. Zanika wtedy zdolność zmiany rytmu, a co gorsza - podświadomie to nas męczy, może doprowadzić do groźnego rodzaju przetrenowania, które nie jest czysto fizyczne, a bardziej psycho-fizyczne. Trening szybkości "odmula", pobudza układ nerwowy, jest pewnego rodzaju odświeżeniem, ożywieniem, pobudzeniem.

Wreszcie - mamy czysto mechaniczny kontekst treningu szybkości. Bieganie z wysoką prędkością poprawią technikę oraz ekonomię biegu, a także jego rytm. Nie da się biec bardzo szybko z pięty - taki trening wymusza inne stawianie stopy. W warunkach kryzysu, kiedy biegniemy naprawdę szybko, organizm uczy się eliminować zbędne, niepotrzebne ruchy, żeby oszczędzać cenną energię. Trening szybkości skraca też kontakt stopy z podłożem, co zmniejsza ryzyko kontuzji, oraz poprawia rytm biegu. Daje też mechaniczną umiejętność bardzo dużego przyspieszenia, kiedy zachodzi taka konieczność (np. na finiszu). W praktyce więc włączenie do planu treningowego elementów szybkości sprawia, że trening jest skuteczniejszy, mniej monotonny i sprawia, że nawet przy prędkości maratońskiej biegniemy w oszczędniejszy, ładniejszy i skuteczniejszy sposób.

Czasami mówi się o "zapasie prędkości" i każdy czuje to intuicyjnie - że zwykle łatwiej do biegu maratońskiego z prędkością np. 4:30/km przygotować się osobie, która biegnie, powiedzmy, 10km w tempie 3:50/km - niż tej która biegnie 10km z prędkością 4:15/km. Ta szybsza osoba ma pewien zapas prędkości, dzięki czemu łatwiej jej (fizycznie i psychicznie oraz mechanicznie) utrzymać jej rytm owych 4:30/km. Sprawy wytrzymałości w tym momencie pomijam. Drugi biegacz musi cały czas biec relatywnie blisko swojej najwyższej prędkości na dużo krótszym dystansie, co niezależnie od wypracowanej wytrzymałości, nie jest łatwe z punktu widzenia mechaniki ruchu oraz psychiki.

Jakie są niebezpieczeństwa tego rodzaju treningu? Najważniejsze - możliwość naciągnięć, ba, nawet naderwań mięśni. Mówimy tu o treningu w okolicach prędkości maksymalnej danego biegacza. Ponieważ układ mięśniowy, mechaniki ruchu, pracuje wtedy w okolicach stu procent swoich możliwości, istnieje ryzyko jego przeciążenia. Jeśli do tego dojdzie np. nadwaga, słabe mięśnie, ryzyko to rośnie. Każdy z nas, tak na zdrowy rozsądek, przyzna przecież, że robienie sprintów przez początkującą osobę z dużą nadwagą nie jest najlepszym pomysłem. Mimo to przy zachowaniu odpowiednich zasad, takich jak np. robienie sprintów na podbiegu, odpowiednie rozgrzanie się, regularne rozciąganie - trening szybkości nawet w okolicach maksymalnych jest bezpieczny. Osobiście stosuję sprinty u siebie i swoich zawodników i do tej pory nigdy nie były one przyczyną żadnej kontuzji.

Drugie ryzyko treningu szybkości jest takie, że... zbyt łatwo zmienić go w trening zbyt męczący dla organizmu. Bieg z bardzo dużą prędkością, jeśli trwa więcej niż kilka, kilkanaście sekund, zaczyna niebezpiecznie podnosić poziom kwasu mlekowego we krwi, co powoduje wysoki poziom zmęczenia. Czy ktoś widział kiedyś trening sprinterów? Zwykle biegną oni bardzo szybko, bardzo krótki odcinek, a potem długo odpoczywają, nawet kilkanaście minut. Taka jest zasada treningu szybkości: mocno, ale krótko, z długą przerwą na wypoczynek. Odcinki biegane bardzo szybko korzystają bowiem z innego rodzaju paliwa niż nasz zwykły trening, są to zasoby gromadzone w mięśniach właśnie na użytek takich krótkich, gwałtownych eksplozji mocy. Można się domyslić, że pozwalało to naszym praprzodkom unikać niespodziewanych ataków zwierzyny ; ) Tego typu paliwo musi mieć czas na regenerację, po bardzo szybkim odcinku warto też zregenerować układ nerwowy - potrzebuje on dłuższej chwili, żeby znowu byc gotowym do pracy na maksymalnych obrotach. Jak jednak wspomniałem, są różne odcienie treningu szybkości, jest czysta szybkość, jest prędkość względna - dokładny czas trwania odcinków, przerwy, intensywność - wszystko to jest zależne od danego zawodnika, jego aktualnej formy, tego do jakich zawodów i na kiedy się przygotowuje. Czasami będzie to szybkość maksymalna, czasami odcinki z prędkością submaksymalną, czasami zaś tylko trochę wyższą niż prędkość startowa do danego dystansu.

Najpopularniejszą formą treningu szybkości długodystansowców są przebieżki. Niemal każdy je stosuje, niestety, zwykle bez refleksji, czemu mają służyć i jak wykonywać je poprawnie. Prędzej czy później zawodnik dochodzi do wniosku, że im więcej, im szybszy trucht pomiędzy nimi, tym lepiej. Błąd! Zwykle ilością wystarczającą będzie np. 4x100m, zamiast 15x100m. Jeśli zrobimy te 4x100m w odpowiednim rytmie, z odpowiednią prędkością, z dużą ilością przerwy pomiędzy, najlepiej wręcz w spokojnym marszu - będzie to w sensie szybkościowo-mechanicznym lepszy trening niż bieganie 10-15 razy z szybkim truchtem pomiędzy, z marną techniką, w marnym rytmie, byle więcej i więcej, na większej zadyszce. Tymczasem pamiętajmy, że najlepszy trening szybkości niemal nie powoduje zadyszki, tętno prawie nie zdąży podskoczyć. Czy ktoś widział na mecie zasapanego sprintera? Trening szybkości nie jest treningiem wytrzymałości, pamiętajmy o tym. Im więcej odcinków, im krótsza przerwa pomiędzy, tym bardziej tego typu przebieżki zmieniają się w wytrzymałościowy interwał, tym mniej są treningiem szybkości.

Nie mam oczywiście nic przeciwko bieganiu nawet kilkudziesięciu przebieżek, z krótkimi przerwami pomiędzy. Należy tylko taki trening stosować świadomie. Efekty będą zupełnie inne niż przy krótkim, szybkim treningu z dużą ilością przerwy. Im bardziej trening będzie skręcał w stronę wytrzymałości, tym mniejszy będzie efekt pobudzenia mięśniowego i nerwowego - większe zaś pobudzenie układu krwionośnego i oddechowego.

Moim ulubionym treningiem szybkości dla biegacza długodystansowego są kilku-, kilkunastosekundowe sprinty pod górkę, z dłuższą, kilkuminutową przerwą w marszu pomiędzy nimi. Przykład takiego treningu? Np. po dobrej, długiej rozgrzewce 5x50m sprintu pod górę z bardzo szybkim rytmem, z 2-3 minutami odpoczynku pomiędzy kolejnymi odcinkami. Tego typu trening jest bezpieczny i skuteczny, znakomicie poprawia siłę, szybkość, koordynację, czucie mięśniowe oraz ekonomię i rytm biegu. Można go wykonywać 1-2 razy w tygodniu, jest często stosowany przez trenerów na całym świecie.

Marcin Nagórek jest czynnym zawodnikiem i trenerem. Jego najlepsza zawodniczka, Ola Jakubczak, jest tegoroczną wicemistrzynią Polski w biegu na 10km oraz w przełajach. Z usług trenerskich Marcina może skorzystać każdy, szczegóły na jego stronie internetowej - www.nagor.pl oraz na blogu internetowym 800m.blox.pl



Komentarze czytelników - 21podyskutuj o tym 
 

miriano

Autor: miriano, 2009-08-02, 11:33 napisał/-a:
Nie mam doświadczeń biegowych .
W młodości trenowałem kolarstwo i nie potrzebowałem jeżdzic po 120 km .Załatwiałem to krótszymi dystansami 50-60 km.Ale była w tym szybkość czyli interwał 500m x10 a póżnij 1 km x 10.
Ostatnio jak przemłczyłem kolana bieganie zamieniłem na rower.Był przełaj i własnie szosa.
Na szosie pracowałem nad szybkością.
Co 500m -100 m sprintu .
W lesie nad siłą i wytrzymałością .
Po dwu tygodniach kolana przestały boleć .
Poprawiła się wytrzymałość szybkość.
Mogę teraz bez problemu przyśpieszać i szybko tętno wraca do normy .
Biegam ale raz w tygodnie biorę rower i na szosę.

 

michalb1972

Autor: michalb1972, 2009-08-02, 11:45 napisał/-a:
To często zapominany wątek w treningu.Z prostej przyczyny-łatwiej jest "mulić" na treningu wiele kilometrów i potem się tym chwalić i licytować z innymi.To nie zbieranie znaczków!potem na zawodach słyszę rozczarowanych wynikiem,którzy biegają 300 i więcej km miesięcznie.Trzeba troszkę pozap****ć na wynik w sporcie!Proste!

 

zbig

Autor: zbig, 2009-08-02, 15:45 napisał/-a:
Czy trenując szybkość (do maratonu), nie poleci mi w dół wytrzymałość?
Trenując, to co mi niepotrzebne, zaniedbuję istotne partie mojego ciała.
Jak to jest?

Z tego, co wiem: istnieją włókna białe i czerwone.
Maratończycy wykorzystują głównie te białe - zdolne do wykonyuwania długotrwałej, ciężkiej i mozolnej pracy.
Nie widzę więc możliwości, żeby wykorzystać możliwości swoich mięśni w 100%, jak pisze autor.
Trzeba by, zaangażować do pracy wszystkie włókna występujące w mięśniu, a tak się przecież nie da!
Po to natura zróżnicowała nasze mięśnie, żebyśmy ich sobie nie zniszczyli.
Pewnie, że pod wpływem stresu(adrenaliny), czy śr. dopingujących, lub lepszego wytrenowania możemy lepiej wykorzystać swoje mięśnie, ale nigdy ilościowo nie wykorzystamy ich w 100%!
Tak samo nie zwiększymy ilości swoich włókien mięśniowych, bo to ponoć sprawa genetyki. Tak słyszałem.
Możemy wzmocnić swoje mięśnie poprzez trening, czyli notoryczne uszkadzanie włókienek mięśniowych i ich samonaprawianie przez nasz organizm. Nasz organizm za wszelką cenę stara sie naprawić uszkodzenia z nawiązką, tak żeby w przyszłości się one nie psuły. Przez to nasze mięśnie stają się silniejsze, wytrzymalsze, odporniejsze.
Gdy np.: peknie kość, a potem się zrośnie - w miejscu peknięcia jest grubsza i mocniejsza.
Tak samo dzieje się z mięśniami. (O ile nie przesadzimy ;)).

A tak w ogóle, to po co maratończykowi szybkość? :)







 

Tomek Michałowski

Autor: Tomek Michałowski, 2009-08-02, 16:17 napisał/-a:
Marcin nie tylko fajnie i ciekawie, a przede wszystkim mądrze pisze, ale najfajniej to on trenuje czego jestem przykładem, na jego treningach nie można się nudzić , wszystko jest przemyślane w detalach i służy czemuś konkretnemu

 

Krzysiek_biega

Autor: Krzysiek_biega, 2009-08-02, 21:01 napisał/-a:
Czytając blog Marcina i ostatnie wpisy, uważam że łatwiej być trenerem, niż zawodnikiem. Wiedzę masz Marcin ogromną, ale z treningów które ostatnie robiłeś uważam że na 1500m powinieneś pobiec ok. 1:45, a na 10km z 30.15-bo jak opisałeś jak na luze pobiegłeś na treningu 8km po 3:15, to ja na luzie jestem w stanie pobiec co najwyżej po 3:25 a na dyche mamy wyniki bardzo zbliżone-więc kto z nas popełnia błąd?

 

Katan

Autor: Katan, 2009-08-02, 21:15 napisał/-a:
Naprawde fajny artykuł choć brakuje mi takich konkretów i jakiś potwierdzeń, że rzeczywiście lepiej biegać 5x80 niż 10x100 dla poprawienia szykości. Wszędzie gdzie szukałem - trenerzy lub dziennikarze sugerują właśnie ten drugi wariant. Jesli możesz napisz troche wiecej gdzie można poczytać o nowinkach treningowych. Ja mogę polecić art. Jerzego Skarżyńskiego z "Biegania: kwiecien 2008 - demony prędkości

 

Dana M

Autor: Dana M, 2009-08-02, 21:24 napisał/-a:
To pewne zależy od "szkoły".
Np. jedni twierdzą, że przed maratonem trzeba biegać 30 a inni nie........

 

Nagor

Autor: Nagor, 2009-08-03, 12:16 napisał/-a:
Nie chciałbym w komentarzach pisać kolejnego tekstu, będzie więc krótko: wydaje mi się, że dość jasno wyjaśniam, po co robi się tego typu treningi. To nie są moje wymysły, tylko synteza pewnej wiedzy, która pojawia się w literaturze fachowej; o której się na świecie mówi i pisze. Tego typu środki treningowe są obecne w planach treningowych najlepszych maratończyków świata (pewnie nie wszystkich, ale u wielu z nich).

Bardziej szczegółowe ich rozpisanie jest niemożliwe - bo to zależy od stażu treningowego, celu biegowego, aktualnej formy i momentu przygotowań, a także wielu innych drobiazgów. Chciałem bardziej zasygnalizować, że tego typu treningi są ważne - oraz wyjaśnić, dlaczego. Nie twierdzę, też, że zawsze 4x100m jest lepsze niż 10x100m - wszystko zależy od tego, co chcemy tym treningiem osiągnąć. Pod względem czysto szybkościowym lepiej zrobić mniej i intensywniej, poprawniej, są jednak różne poziomy prędkości, różni zawodnicy, i różne drogi do poprawy poszczególnych cech biegowych (ściśle ze sobą powiązanych)

Wreszcie co do mojej formy, to cóż, wynik na 10km mam bardzo słaby - po pierwsze, jestem nadal słabszy na dystansach bardzo długich, to są wciąż braki wytrzymałości. Po drugie, moje tegoroczne 10km to był bieg na początku sezonu, gdzie byłem w ogóle daleki od formy - przypuszczam, że teraz pobiegłbym szybciej. Aktualnie szczyt formy szykowałem na mistrzostwa Polski, co się udało - zrobiłem życiówkę tydzień przed MP na 3km - 8:07; na samych MP na 5km - 14:15 oraz w taktycznym biegu na 1500m byłem piąty. Ola, moja zawodniczka, przywiozła brąz z 5km, na 1500m zaszarżowała i przeliczyła się z siłami, wydawało się, że drugi medal jest już w kieszeni, poległa jednak na finiszu - ostatecznie też była piąta.

I wreszcie - Krzysiek, nie ma sensu ocenianie wyniku w odniesieniu do pojedynczego treningu, trzeba mieć świadomość całego systemu treningowego. Dla mnie trening typu 8km po 3:15 był bez wątpienia treningiem mocnym, realizowanym z pewna rezerwą, ale mocnym - z odpowiednim odpoczynkiem w treningu przed wykonaniem tego typu akcentu, jak i po. To jest wybór metody pracy - jest mocny bieg ciągły, ale np. nie ma mocnych odcinków, suma zmęczenia jest podobna, ale inna metoda i pewnie inne cele krótko- i długoterminowe.

 

Krzysiek_biega

Autor: Krzysiek_biega, 2009-08-03, 12:26 napisał/-a:
Dzięki za odpowiedź. Wynik na 3km budzi dla mnie szacunek. Jak byś się skupił na wyrzymałości to z czasem z tego można pobiec ok. 29.15 na dyche (oceniam to na postawie innych zawodników), ale wiadomo każdy ma inne predyspozycje i każdemu też służy inny trening. Pozdrawiam

 

tedmaj

Autor: tedmaj, 2009-08-04, 14:40 napisał/-a:
Ciekawe spostrzeżenia i z większością się zgadzam ale dla mnie jak i dla Krzyśka te informacje mają inne znaczenie a inne mają dla początkujących biegaczy którzy dopiero zaczynają biegać a już chcieliby biegać na poziomie ludzi z kilkuletnim stażem i myślą że treningiem wyczynowym mogą nadrobić braki w wybieganiu czyli odpowiednim przygotowaniu do tego typu treningu(baza tlenowa) a to prowadzi do wielu negatywnych skutków o których nie będe się tu rozpisywał a które są niezwykle istotne.

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768