redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Ewka
Ewa

Ostatnio zalogowany
2023-04-28,16:34
Przeczytano: 348/127020 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.8/11

Twoja ocena:brak


35 Berlin Real maraton
Autor: Ewa Rozkrut
Data : 2008-10-01

Do mojego pierwszego maratonu przygotowywałam się przez kilka miesięcy. Pytałam szczecińskich maratończyków o rady, dużo czytałam na ten temat, zapisałam się znacznie wcześniej i studiowałam trasę w internecie. Nie ukrywam, iż byłam bardzo podekscytowana. Jak umiałam najlepiej stara łam się stosować do tych rad.




W sobotę razem z mężem przyjechaliśmy do Berlina, pojechaliśmy odebrać mój pakiet startowy. Od razu poczułam się częścią międzynarodowej społeczności maratończyków. Ludzie w różnym wieku, mówiący innymi językami, ze wszystkich kontynentów. Dla mnie było to nadzwyczajne odkrycie. Naprawdę wspaniałe.

W niedzielę pogoda dopisała, niebo było słoneczne, powietrze jesienne. Zapowiadał się wyjątkowy dzień. Rano metrem jechali niemal wyłącznie maratończycy. Na miejsce startu ze wszystkich stron szli biegacze z ponad stu krajów. Mnie odprowadzał mąż, pożegnaliśmy się przy bramie wejściowej. Ubrałam się w różową koszulkę , chciałam być widoczna, by mógł mnie łatwiej wypatrzeć w śród biegaczy. Inne kobiety też tak zaplanowały „Mąż będzie miał utrudnione zadanie”, pomyślałam, gdy to odkryłam.




W Berlinie bije się rekordy świata, w tym roku również taki zaplanowano. W czołówce przecież biegł Haile Gebrselassie z Etiopii. Miał ścigać się z własnym cieniem. Dla biegaczki, początkującej maratonki , takiej jak ja, to było naprawdę zachwycające. Wśród niezliczonego tłumu czekałam na start.

Wreszcie nadszedł czas i stało się… Ruszyliśmy, pozdrawiając wszystkich po drodze. Na pierwszych kilometrach przy zastawionych stołach przed swoimi domami biesiadowali berlińczycy. Dobry pomysł na niedzielne śniadanie. Jakiś człowiek otwierał szampana i wznosił toast za nasze zdrowie. Rozwijana przez mnie prędkość pozawalała mi na podziwianie uroków stolicy Niemiec.




Do półmetku biegłam bez kłopotu, mogłam bez większych wyrzeczeń włączyć się w rytm samby granej przez brazylijski zespół. Na trasie muzyka towarzyszyła nam nieustannie: jazz, swing, samba, afrykańskie tam tamy, rock . Na dwudziestym ósmym kilometrze stała scena a na niej trzy kobiety, niczym główne bohaterki z filmu „Mamma mia” śpiewały piosenki Abby aż żal było biec dalej. Kilka razy spotkałam męża na trasie, kibice z polskimi flagami dopingowali swoich, byłam rozpoznawalna, bo na rękawie miałam nasze barwy narodowe.

Jednak od trzydziestego kilometra zaczęłam odczuwać poważny dyskomfort. Kroki stawały się coraz trudniejsze. Na szczęście organizatorzy to przewidzieli; przy kolejnych punktach z wodą rozstawione zostały łóżka, przy których czekali masażyści. Czułam się bezpiecznie, bowiem wiedziałam, iż w każdej chwili mogę skorzystać z ich pomocy, jak również z pomocy lekarzy, którzy jechali na rowerach obserwując maratończyków, gotowi natychmiast udzielić pomocy.




Stwierdziłam, że może nadszedł czas, by nie tylko zwolnić, ale też jakiś odcinek po prostu przejść. Zrobiłam tak. Wypiłam wodę i znów próbowałam biec. Wcale nie było to łatwe, by wprowadzić się w stan choćby przemieszczania się biegiem, gdyż o technicznym biegu nie mogło być mowy. Co jakiś czas wracałam do marszu. Trochę to trwało, nie mogłam sobie poradzić z uporządkowaniem swojej sytuacji. Z takiego letargu wyrwał mnie niemiecki kibic, krzycząc „Ewa - laufen! ”(na numerach były wpisane imiona) i serdecznie się przy tym uśmiechnął. Ruszyłam powoli , ale biegłam. I tym sposobem dotarłam do ulicy Francuskiej.




Wiedziałam, że za zakrętem ujrzę Bramę Brandemburską, cel maratonu. Już nie myślałam o niczym innym. Cel stawał się coraz bardziej realny. Tuż przed metą doping wzrastał, mimo iż przez całą drogę był fantastyczny. Tłumy na trybunach, na telebimie widać było szczęśliwców przekraczających linię mety. I stało się… dołączyłam do nich po 4.17.06. Otrzymałam medal i kwiaty.

Cieszę się, że udało mi się dobiec do mety, pokonać ten magiczny dystans, tak wiele osób o tym marzy, a mi to marzenie udało się zrealizować.



Komentarze czytelników - 95podyskutuj o tym 
 

Martix

Autor: Martix, 2008-10-04, 22:26 napisał/-a:
Maraton w Berlinie jest świetnym maratonem również dla debiutantów.Tu do mety niesie tłum kibiców,dosłownie wstyd jest tu iść przy tym gwarze i wesołym dopingu kibiców,miejscami człowiek nawet zapomina że jest zmęczony.Ktoś kto długie lata startuje tylko w naszych maratonach a pojedzie tam to od razu dostrzeże różnice i przeważnie bedzie chciał tu wracać.Różnice są nie tylko w ilości startujących{w tym roku maraton ukończyło o około 4 tyś. biegaczy więcej niż przed rokiem-łącznie ponad 36 000}ale przede wszystkim pod względem podejścia Niemców do maratonu,oni traktują go w kategorii dobrej zabawy i szacunku do startujących w nim a nie obojętności i w kategorii utrudnień jak u wielu zasiedziałych Polaczków.
Dzień przed maratonem nie mogliśmy dojechac do hostelu ze względu na start rolkarzy którzy startują tu w ilości kilku czy kilkunastu tysięcy.Stanęliśmy na trasie i wesoło oklaskiwaliśmy ich,zszokowany byłem nie tylko ich ilością ale i wiekiem.Wielu miało powyżej 50-tego roku życia i startowały tu całe rodziny.Gdzie to jest możliwe u nas?Niemcy są bardziej usportowieni i przez to lepiej i optymistyczniej ustosunkowani do życia.
Ideałem jest organizacja maratonu,przy takiej ilości startujących nie było z niczym problemów,nie było nigdzie kolejek,jedynie po piwo a te ze względu na jazdę samochodem nie piłem!

 

kos 88

Autor: kos88, 2008-10-04, 23:27 napisał/-a:
....i proszę niech Szanowny Pan zwróci uwagę na mały szczegół swojego opisu-..."jak i u wielu zasiedziałych Polaczków" . Jeżeli Pan jest Polakiem to trochę dziwne - /może się czepiam/ ale w ten spsób wychwalając, zapewne i słusznie dobrą organizację obraża Pan nie tylko Polskę, ale w jakikiś sposób samego siebie.

 

Martix

Autor: Martix, 2008-10-05, 16:22 napisał/-a:
Nikogo nie obrażam,proszę się wgłębić w treść mojej wypowiedzi i mnie nie oskarżać o nienawiść do swoich rodaków i kraju!Przeciwnie z dumą biegłem prezentując godło Polski oraz nazwę naszego kraju!
Kto jest zorientowany w temacie co wyrażnie zasugerowałem to po opisie kibicowania na trasie ten wie że krytykuję nie wszystkich naszych rodaków ale tych co podczas naszych maratonów nie dość że przechodzą wobec nas obojętnie to jeszcze narzekają kierując wypaczone argumenty że blokujemy ruch zamiast biegać sobie po parkach.Każdy się ze mną zgodzi że to są ci Polacy co nie są nauczeni pewnych nawyków nie tyle otwartości i kultury co przede wszystkim ruszania się i aktywnego sportowego trybu życia.To ich nazywam "zasiedziałymi" bo aktywnemu maraton nie przeszkadza.
OT i jest całe wyjaśnienie.Nie wiedział pan co miałem na myśli i stąd ta ostra krytyka mojej wypowiedzi!

 

Martix

Autor: Martix, 2008-10-05, 17:14 napisał/-a:
Sam też zrobiłem parę zdjęć ale mi tak nie wyszły bo dopiero się uczę i nie robiłem jak Ty z całej trasy bo nie biegłem z aparatem.Oglądając te zdjęcia ze świetnym podkładem muzycznym przeżyłem ten maraton jeszcze raz.Tysiące uśmiechniętych twarzy,tysiące kibiców,różnych grajków,stosy kubków pod nogami na punktach żywnościowych na które trzeba było uważać,straż z punktami wodnymi,policja,świetna rywalizacja i zabawa.
Tak wygląda ten maraton,tego jeszcze nikt nie pokazał nigdzie u nas.Warto by było pokazać te zdjęcia na innych forach niebiegowych by ci niebiegający Polacy uczyli się jak świętuje się maraton.Szczerze powiem że namiastkę tego mamy już w Poznaniu bo ten maraton najszybciej pod każdym celem się "europenizuje"!
Warto zauważyć jak nawet na czas wiele powyżej 4 godz.{bo Jedrek specjalnie na ten czas biegł}biega jeszcze wielu biegaczy.Wielu ten maraton traktuje rozrywkowo a nie wynikowo!

 

Jacek Księżyk

Autor: princksi68, 2008-10-05, 22:35 napisał/-a:
Brawo Ewa ! W pewien sposób oboje debiutowaliśmy - to był mój pierwszy start za granicą, i pomimo że kilka uwag można by mieć do organizatorów, to w porównaniu z ogromem przedsięwzięcia są one mało znaczące. Generalnie impreza bardzo mi się podobała, tłumy ludzi na trasie robiły ogromne wrażenie i ta muzyka ze wszystkich stron świata - brakowało mi tylko góralskiej kapeli ;-)
Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie - Jacek

 

Ewka

Autor: Ewka, 2008-10-06, 09:26 napisał/-a:
Jacek
Też brakowało mi polskiej kapeli na trasie. Cieszę się maratońskim debiutem a szczególnie uczestniczeniem w tak licznej społeczności biegaczy. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Co do organizacji, to ucieszyłam się z możliwości powiadomienia smsem mojego męża kiedy przebiegłam półmetek i linię mety. Zatem do zobaczenia na trasie.
Ewa

 

bialykrzys

Autor: bialykrzys, 2008-10-06, 14:54 napisał/-a:
Staszku byłem w Berlinie i kilka razy słyszałem od kibiców "Brawo Polska,brawo Polacy" natomiast we Wrocławiu na każdym zamkniętym skrzyżowaniu kierowcy awanturowali sie z policjantami dbajacymi o beszpieczeństwo. Zamiast braw w wielu miejscach słyszałem wypier... Marcin napisał wielu Polaczków a więc nie wszyscy i ma racje mysle że to właśnie ich miał na mysli. Oni sami się obrażają.

 

13

Autor: Jan, 2008-11-30, 10:53 napisał/-a:
LINK: http://www.ah

PYTANKO, GDZIE JEST KOMUNIKAT KOŃCOWY 35 MARATONU BERLIŃSKIEGO?

 

kos 88

Autor: kos88, 2008-11-30, 18:44 napisał/-a:
...to się w głowie nie mieści , przecież tam jest wszystko najlepsze !!!

 

13

Autor: Jan, 2008-12-30, 09:11 napisał/-a:
LINK: http://www.ah

szanowny panie Orlicki wszystkiego najlepszego w nowym roku,mniej złośliwości, a swoją drogą skąd tyle agresji w tak młodym człowieku na wszystko co jest nie po drodze....Zdrowia i samych spełnionych marzeń.....

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768