redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA


Ostatnio zalogowany

Przeczytano: 309/40485 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.7/7

Twoja ocena:brak


Lux via Baltica
Autor: Janusz Wesołowski
Data : 2007-10-03

Gdy ma się przyjaciół tu i tam w różnych zakątkach Europy a do tego się biega, można połączyć przyjemne z pożytecznym. Wybierając się na Mistrzostwa Łotwy w Maratonie 2007, do miejscowości Walmiera (100 km na wschód od Rygi) chciałem się bliżej przypatrzeć tej części Europy. W podróż wybrałem się samochodem (samolot trochę za drogi = wiadomo monopolista LOT na tej trasie), oczywiście trasę do granicy w Budziskach przejechałem nocą i to w miarę szybko (och te kochane CB radio…)

Krótki odpoczynek w Szypliszkach i ta chyba najtrudniejsza trasa przede mną, jakież jest moje zdziwienie po kilku dziesięciu kilometrach jazdy, drogi te główne naprawdę jakościowo bardzo dobre, oby tak wszędzie w Polsce. Z tymi drogami nie do końca jest tak normalnie - jeżeli te główne są super to normalnym widokiem jest, że boczne wyglądają jakby miejscowy sołtys nożem odciął asfalt. Zjeżdżam do Miaranpola - kiedyś ponoć to było nasze miasto jak i spora część Litwy, podoba mi się miejscowy park wokół Dumy. Bardzo ładnie wkomponowany w rzeczkę przepływającą przez środek miasta, fontanny i inne wodotryski. Wszystko ładnie wysprzątane czyściutko, ale menele to element wszystkich miast - czy to wschodu czy zachodu - globu ziemskiego, te tutejsze Litewskie jakby coraz młodsze, kilkunastoletnie to już całkiem szok.



Rys.1 - w iure Zawodów wszystko sprawnie



Tak tu jest ponoć wszędzie - centrum błyszczy, a im dalej w las tym większy bałagan. Kolejne miasto na trasie przejazdu to Kaunus (kiedyś Kowno) jednak do odwiedzenia go totalnie mnie zniechęcili miejscowi policjanci, 40 Euro pozostawiło trwały ślad w psychice jak i w portfelu moim.

Oczywiście ja tutaj też nie byłem bez winy - tylko 40 km/h jechałem szybciej… Zrekompensowane mi to zostało przez siedzenie w ekskluzywnym Mercedesie tutejszej policji (aż 10 minut). Zapomina się o wszystkim, gdy widzi się przepiękne krajobrazy, gdzie wszak płasko jak na stole jednak tabuny koni, dosłownie tabuny, zapierają dech w piersiach. Wsie wyglądają strasznie - większość dachów wiejskich chatek jest pokryta azbestem, brak ogrodzeń też rzuca się w oczy, nie ważne czy domów we wsi 10 czy 50 - „kargulowego” płotu nie uświadczysz. Ładnie porobione obwodnice wokół dużych miast robią wrażenie - w końcu na coś wydano te Unijne pieniądze na Via Baltica.

Łotwa niewiele rożni się od swoich sąsiadów, jednak tutaj widać już o wiele lepsze samochody i infrastruktura jakby schludniejsza. Państwo liczy około 2,5 mln mieszkańców z czego połowa mieszka w Rydze. Widać też od razu jaki sport jest domeną tego kraju, byle łąka, byle wolne miejsce, a stoją bramki do hokeja na lodzie. Przy domach widać też prowizorycznie zawieszone kosze - czyżby koszykówka była również sportem narodowym Łotyszy? Tego nie wiem.



Rys.2 - będzie dobrze, trzymam kciuki :-)



Ku mojemu zdziwieniu daje się zaobserwować, zwłaszcza wieczorem, dużo biegających osób. Łotysze bardzo dużo pracują. Bardzo dużo inflacja (15 %) powoduje, że praca na dwóch etatach jest normą. Zresztą dziwny to naród, przyjaciel z USA mieszkający 4 lata w okolicach Rygi stwierdził, że Łotysze od razu chcą być milionerami biznesmenami itd. Polacy już przerabiali to około 20 lat temu. To stwierdzenie potwierdza się w praktyce - nie praktyczny to naród bo jak można mieszkać w domu krytym słomą, jeżdżąc jednocześnie
Mercedesem klasy C ?? W temacie samochodów przeżyłem po prostu szok widząc jakimi maszynami jeżdżą tutaj ludzie, pewno jednak wszystko na kredyt ?


Przyjeżdżając 4 dni przed maratonem codziennie rano biegam w miejscowym parku małego miasteczka Lelvarde (Duża Żaba), codziennie też rano cały zastęp ekip odpowiedzialnych za sprzątnie tego parku przystępuje do syzyfowej pracy zamiatania spadających liści. Jest to o tyle ciekawe, iż jest wiele ciekawszych i niezbędnych prac w tym miasteczku do zrobienia – ot, jedno z kolejnych niepraktycznych działań jakie daje się zauważyć w tej części Europy (zapewne prace interwencyjne dla bezrobotnych – przyp.Admin). Duże wrażenie robi przepływająca obok największa rzeka Łotwy Dołgava, Wisła przy niej to uboga krewna, zarówno i z nurtem jak i z szerokością, o głębokości nie chcę mówić. Warto też podkreślić, iż jest to kraj dwujęzyczny - idąc ulicą słysząc Łotewski daje się również usłyszeć Rosyjski - prawie wszyscy znają te dwa języki.

Choć do maratonu dwa dni chwilę wzruszenia przeżywam gdy rozmawiam z Stanislavusem, w którego żyłach płynie 50% polskiej krwi. Jego mama była Polką. Człowiek ten nie rozmawiał po polsku 60 lat !! Łza mi się zakręciła w oku gdy usłyszałem czystą polszczyznę którą mówili ludzie przed wojną. Stanislavus ma 85 lat, to profesor jednego z uniwersytetów w Rydze, od niego dopiero dowiaduję się jak przedstawiała się historia tej małej nacji zwłaszcza na przestrzeni ostatniego wieku. Jakie problemy mieli tacy ludzie, gdy wbrew ich
woli wcielono ich do armii Niemieckiej, a potem jakie mieli z tego powodu komplikacje u rzekomych wyzwolicieli.



Rys.3 - Polak się nie da !



Jaką przyjąć strategię podczas maratonu? Nad tym się nie zastanawiam, ale w myślach mówię po polsku - jakoś to będzie! Poznawani ludzie mnie fascynują - zarówno i ci bogaci, jak
i ci mieszkający w slumsach, których tutaj bardzo dużo. W sobotę zwiedzam Sigulde - jedno z ładniejszych miast tego kraju. Tak a jutro już maraton czy będę w pierwszej 10? Marzenie ściętej głowy, jedno jest pewne - będę najlepszy z polaków. Obawiam się tylko o pogodę by nie padało, bo właśnie teraz zaczyna się tutaj najgorsza pora roku - bywa że przez 4 miesiące nie widać słońca. Efektem tego jest to, iż około 50 % Łotyszy choruje na większą lub mniejszą depresję.

Najgorsze jest to, że zapomniałem długich leginsów, a kupienie tutaj takich samych jest rozrzutnością - są 3 razy droższe (wspomniane 15 % inflacji). Sam dojazd do miejscowości w której będzie się odbywał maraton mnie przeraża. Okazuje się, iż nie jest tutaj tak równo jak na stole. Bez problemu potwierdzam swój akces w starcie, w biurze zawodów wszystko sprawnie przygotowane, wypada tylko czekać na start. Jednak usytuowanie samego startu jest dla mnie sygnałem ostrzegawczym - tutaj są niewielkie przewyższenia, a gdy się dowiaduję, że będzie się biegać pętlę 5 razy, to już sobie to wyobrażam. Nie znam nikogo z biegaczy kto jest z czołówki a kto nie, wielu maratończyków jest w narodowych strojach z napisem LATVIJA, czyżby aż tak wielu było dobrych biegaczy Łotewskich?



Rys.4 - finisz - jestem drugi !!!



Start jest jakiś taki dziwny, bez tradycyjnego odliczania 10, 9, 8... starter tylko mówi 5 sekund i następuje wystrzał z pistoletu. Jestem trochę w szoku po 1 km jestem 2, wyrwał do przodu biegacz w narodowym stroju gospodarzy, pewno jakiś kadrowicz bo krok i owszem ma ładny. Ja zabieram się z Litwinem Barbarsem znanym z tras maratonów w Europie Litwin biegnie przede mną, i cały czas chyba celowo zabiega mi drogę: jak nie z prawej to z lewej. Dziwi mnie też fakt, że Litwin biegnie bez zegarka, a na punktach odżywczych wręcz domaga się wyłącznie wody. Wiem jedno - ten gość daleko nie dobiegnie, a przynajmniej nie przede mną, Barbars chwilowo słabnie zostaje za nami.


Bieganie 5 pętli ma i swoje uroki bo można na agrafce (jeżeli jest, a tutaj była długości 1 km) zobaczyć jaką się ma przewagę nad pozostałymi rywalami. Na 15 km na agrafce na 5 miejscu biegnie Lipins - widać, że jest mocny Łotysz z Litwinem (znają się), mówią że trzeba na niego uważać bo on kiedyś na jednej z olimpiad w chodzie na 50 km był 8. Tasowanie trwa na dobre, jak chcę wyprzedzić Litwina, to już teraz wiem na pewno - specjalnie zabiega mi tor biegu, no dobra zobaczymy do którego km? Przełomowy okazuje się 25 km - na punkcie odżywczym obaj odstają ode mnie, czyżbym biegł niezagrożony na 2 miejscu? Jednak na kolejnym podbiegu (w sumie 15!) widzę zbliżającego się do mnie jednego z zawodników. No dobra będę 3, to jednak i tak sukces! Na 27 km Lipins mnie mija, ale widzę, iż prowadzący Łotysz traci siły, a tym samym Lipins wychodzi na prowadzenie, a ja biegnę teraz tuż za nim, dotrzymuję mu kroku przez kilka następnych kilometrów a potem słabnę. Oczywiście jest to efekt niewłaściwej taktyki jaką przyjąłem na samym początku.



Rys.5 - pięknie, po prostu pięknie ;-)



Do zwycięzcy tracę 1 minutę - zdjęcia wywiady, było nie było jest się vice mistrzem Łotwy! Jechałem tutaj z zamiarem złamania 2:45, jednak na tej trasie było to niewykonalne. Być może za miesiąc w Irlandii? Ceremonia rozdania nagród przedłuża się o ponad godzinę i jest to jedyny negatywny aspekt tego biegu. Warto byłoby wysłać wielu naszych orgów na ten maraton - podpatrzyliby to i owo.

Mandat jaki zapłaciłem na Litwie jadąc tutaj zrekompensował się, trzeba zatem uzupełniać elektrolity. Pozostaje pewien niedosyt - mogło być to miejsce najwyższe? Pewnie, że mogło być, trzeba było nie siedzieć tak długo wczoraj w ogródku piwnym... Myślę, że za rok będzie lepiej, Łotysze biegają bez głowy - tak na żywioł, a z Litwinami można sobie spokojnie poradzić. W wieczornych wiadomościach łotewskiej państwowej telewizji mogłem siebie po raz pierwszy w życiu zobaczyć.

Opuszczam ten kraj z przekonaniem, iż za kilka miesięcy tutaj wrócę wszak mieszkają tutaj moi przyjaciele. Mnóstwo wrażeń i spełnione sportowe ambicje podbijają ten tygodniowy pobyt nie zapomnianym smakiem Łotewskiego piwa Lux. Faktycznie był to luksusowy tydzień. A teraz Via Baltica i do domu, tym razem bez żadnych mandatów bo kolejny maraton dopiero za rok .



Komentarze czytelników - 4podyskutuj o tym 
 

Admin

Autor: Admin, 2007-10-03, 10:22 napisał/-a:
Gratulacje! To jest coś, być na pudle w maratonie :-)))

 

ozzy

Autor: ozzy, 2007-10-03, 15:30 napisał/-a:
Po prostu chylę czoła przed sławnym "SUPERczłapakiem"!

 

Arti

Autor: Arti, 2007-10-06, 20:26 napisał/-a:
Wielkie gratulacje ! 2 miejsce, duży sukces ! Piękna relacja. Jeszcze raz gratulacje !

 

bodek1963

Autor: bodek1963, 2007-10-07, 17:52 napisał/-a:
Brawo! jak czyta się takie komentarze, to serce sie raduje.
Wiem, że Polacy są najlepszymi maratończykami, no może trzecimi po Kenijczykach i Etiopczykach. Każdy sukces poza granicami naszego kraju, to wyczyn po prostu "OLIMPIJSKI"
Dlatego Niskie ukłony dla Ciebie:))

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768