redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 384/32822 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.8/4

Twoja ocena:brak


Maraton Berlin 2007
Autor: Andrzej Cymanek
Data : 2007-10-02

Słysząc tyle opowieści o maratonie w Berlinie, nosiłem się z myślą, żeby zrealizować to marzenie. Musze przyznać, że przyspieszył realizację tego zamiaru ubiegłoroczny start w „RUN WARSAW”.

Zbliżając się już do linii startu zobaczyłem wielką rzekę biegaczy i pomyślałem sobie, jak wspaniale byłoby przebiec cały maraton będąc kroplą tej rzeki. Dużą rolę w tym pragnieniu odegrał nasz kolega Martix, który uzmysłowił mi, że jest taki start w zasięgu mojej ręki. Oczywiście w takim momencie decyduje czas, bo czym szybciej się zdecydujemy, tym tańsza będzie realizacja tego dzieła.



Rys.4 - start przyprawia o palpitację serca...



Piszę ten tekst, by w przyszłym roku większa liczba biegaczy doznała tego, co na żadnym maratonie w Polsce nie przeżyjemy. Decyzja zapadła w kwietniu i za pomocą karty kredytowej opłaciłem start swój oraz Marcina. Kosztowało to 55 Euro oraz dodatkowo 6 Euro za pomiar czasu. Dużym ułatwieniem było dla mnie również to, że miałem już namiar na nocleg dzięki Martixowi i wypadało zrobić tylko rezerwację z wyprzedzeniem, żeby na miejscu nie szukać, czy nie daj Boże, spać w samochodzie.

Wszystko dograne było już w maju, więc pozostało tylko zabrać się za solidne treningi, żeby w dobrej formie ukończyć ten maraton. Pojechałem z myślą, by bez szaleństw, polecieć, na 3,40, czyli o 5 minut gorzej od życiówki, którą ukręciłem w tym roku we Wrocławiu. Wiedziałem, że czeka mnie 100 w Kaliszu i chęć poprawienia życiówki na miesiąc przed startem w supermaratonie, byłoby szaleństwem z mojej strony.

O godzinie 8,00 rano, w sobotę 29 września wyruszyliśmy razem z Marcinem, Krzykiem i Ryśkiem z Wrocławia zdobywać Berlin. Bardzo sprawnie dojechaliśmy do celu, bo całą trasę pokonaliśmy autostradą. Marcin nas praktycznie bez problemu dowiózł na miejsce pobierania numerów startowych. Nie dziwiłem się, że nie ma mapy, bo nieraz jadąc z nim na różnego rodzaju biegi, wiedziałem, że GPS to chłop ma w głowie.



Rys.2 - na trasie...



Biuro maratonu mieściło się około 5 km od miejsca startu w przestronnej hali, gdzie poza zapisami, był ogrom stanowisk oferujących biegaczom wszystko, co praktycznie potrzebują. Pobieranie numerów oraz odbiór chipów zajęły nam niecałe 5 minut. Tutaj Niemcy przeszli samych siebie, bo funkcjonowało to, jak w zegarku przy tak wielkiej ilości startujących. Teraz nadszedł czas na zrobienie zakupów. Wędrując tak od stoiska do stoiska, natrafiliśmy na wyprzedaż obuwia i za śmieszne 30 Euro kupiliśmy buty, które kosztowały ponad 160 Euro. To była prawdziwa okazja, bo ceny na tym kiermaszu wcale nie były rewelacyjne za wyjątkiem tego stoiska.

Po pobraniu numerów i zakupach nadszedł czas na wyprawę do hotelu.Okazało się, że w tej hali spędziliśmy za dużo czasu i się ugotowaliśmy, bo miasto zostało sparaliżowane, przez rolkarzy. Niczym się nie różniło od Wrocławia w dniu maratonu, bo centrum Berlina było totalnie zablokowane i na nic zdała się olbrzymia sieć dróg w Berlinie. Marcinowi przypomniał się hotel, w którym był na zorganizowanym wyjeździe i powiedział, że może tam znajdziemy nocleg, żeby nie przeciskać się na drugą stronę miasta. Niestety, podobno nie było miejsc wolnych, więc musieliśmy przejechać na drugą stronę miasta. Koledzy z Piły pokazali nam, jak mamy dojechać do hotelu omijając korki. Te wskazówki na niewiele się zdały, bo co innego na mapie, a co innego w życiu, biorąc pod uwagę, że zmieniono całkowicie organizację ruchu.



Rys.5 - w tle Brama Brandenburska



Udało nam się dotrzeć do hotelu i nadszedł czas na wypoczywanie. Położyliśmy się grzecznie spać, jak małe dzieci, żeby być wypoczętym na maratonie. Martrix zarządził, że wstajemy o 6 rano. Za bardzo mi się ta godzina nie podobała, bo start był bardzo blisko od naszego hotelu i uważałem, że to stanowczo za wcześnie. Gdy wybiła 6, zaczęliśmy szykować się do startu i o 7 byliśmy już w samochodzie udając się jak najbliżej strefy „0”.

Po drodze zobaczyliśmy olbrzymią ilość biegaczy udających się na start. Przy strefie,,0” to, co zaobserwowałem, przeszło moje oczekiwania. Olbrzymia ilość zawodników, która bardzo sprawie została obsłużona w boksach z depozytem udając się na swoje sektory. Ja miałem zameldować się w sektorze,, F”, ale na 10 minut przed startem był już z tym problem, bo biegacze byli popakowani jak śledzie. Wcisnęliśmy się w tą rzekę i czekaliśmy na strzał.

Strzału praktycznie nie było słychać, za to w niebo poleciały setki balonów, które maratończycy wypuścili. Powoli nasza kolumna ruszyła i zbliżaliśmy się do bramy startowej. Bardzo szybko zorientowałem się, że jestem na pierwszym kilometrze i już wiedziałem, że mam opóźnienie wynoszące 1 minutę. Niby nic, a jednak tak wiele. Chcąc je nadrobić, zaczęło się tasowanie pomiędzy zawodnikami i bardzo dużo energii mnie to kosztowało.



Rys.3 - medale



Na 10 km doszedłem do wniosku, że nie ma to najmniejszego sensu, bo to, co nadrobiłem, to i tak straciłem na przewężeniach, które co chwilę się pojawiały. Trasa na całej swojej długości była obstawiona przez kibiców dopingujących nas. Od wielu uczestników Maratonu Berlińskiego słyszałem, że to jest niesamowite, jaka ogromna ilość ludzi jest na trasie całego biegu maratońskiego.

Odpowiednio przygotowałem do biegu swoja koszulkę, wprasowując orzełka. Zaprocentowało to dopingiem i pozdrowieniami w języku polskimi, dobiegającymi mnie, co kilka kilometrów i za które serdecznie dziękuję. Było mi bardzo miło i czułem się, jakbym miał swoich fanów na trasie. Praktycznie, co kilkaset metrów przygrywały orkiestry dopingując nas. Byli też bębniarze oraz beczkarze, którzy ustawiali się w miejscach szczególnie akustycznych, by powiększyć efekt dźwiękowy wydobywający się z 200-litrowych beczek okładanych pałami.



Rys.1 - wspaniały rekord świata Haile - 2:04:26



Na punktach wystawiono banany, jabłka oraz wodę, izotroniki czy herbatę. Myślałem, że przy takiej ilości biegaczy, będą kłopoty ze skorzystaniem, ale nie było tak źle. Później, po 25 km zauważyłem, że wielu biegaczy, pod pretekstem napicia się i zjedzenia owoców, maszerowało i tamowało dostanie się do stołów. Biegacz - naprawdę musiałby być strasznie wypompowany lub kontuzjowany, żeby maszerować na trasie biegu, gdyż kibice pomogliby mu wykrzesać siły, aby z powrotem ruszył biegiem w kierunku mety. W tak miłej atmosferze doleciałem do 40 km, gdzie miałem poważny kryzys.

Wiem, że niepotrzebnie zmarnowałem tyle energii na tasowanie się do 10 km. Będąc aktorem i mając tak wielką publiczność, nie wypadało maszerować i zebrałem resztę rezerw tkwiącą we mnie, żeby dalej biec do mety.Sposobem na zrobienie zyciówki na pewno nie jest tasowanie wśród biegaczy, tylko oszukanie i ustawienie się w innym sektorze, ale czy w tym biegu maratońskim o to chodzi? Chyba nie.

Polecam ten bieg na debiut w maratonie, bo na pewno nikt tam nie będzie się czuł samotnie, a doping pomoże pokonać wyzwanie i łatwiej będzie pokonać ten 42-kilometrowy dystans. Pozdrawiam i do spotkania za rok w Berlinie na wielkim święcie biegaczy z całego świata.

Zdjęcia ilustrujące artykuł pochodzą ze strony www.berlin-marathon.com (przyp.Admin)



Komentarze czytelników - 30podyskutuj o tym 
 

Martix

Autor: Martix, 2007-10-01, 18:34 napisał/-a:
Fakt,że nikt naprawdę dawno nie osiągnął takiego wyniku.Znajac nasze realia zawsze to było 2:18,najwyżej 2:15.I to zarówno w naszych jak i zagranicznych maratonach.Ostatnio koło 2:12 zszedł Piotr Gładki któremu nieszczęśliwy wypadek przerwał życie i karierę.Ja mam przeczucie,że ktoś z naszych niedługo "ukręci" poniżej 2:10 jak dawniej Niemczak czy Gajdus.Tak czy siak siódme miejsce obok Kenijczyków w tak prestiżowym maratonie jak Berlin rozsławiło nasz kraj.A Ochal,Szost czy Sowa to wschodzące gwiazdy maratonu.

 

Breszka Michał

Autor: Breszka Michał, 2007-10-02, 23:03 napisał/-a:
Witam:)

Niesamowity Haile, tak powinny być zatytułowane wszystkie nagłówki w czasopismach sportowych. Taki wyczyn którego dokonał ten sympatyczny Etiopczyk zasługuje na ogromne pochwały:) Ja mu osobiście serdecznie gratuluje za to że zrobił taki ogromny krok w dążeniu do celu, którym był oczywiście przypieczętowany rekordem świata:) Każdy wie że dążył nie zmordowany do uzyskania tak wartościowego wyniku w maratonie. I wkońcu wykorzystał swoją szanse i zrobił to:) Pochwały dla Niego:)

Serdecznie pozdrawiam Breszka Michał

 

Admin

Autor: Admin, 2007-10-02, 23:59 napisał/-a:
Ciekawych jak było w Berlinie zapraszam do artykułu Andrzeja Cymanka, który jest juz dostępny w naszym serwisie w dziale ARTYKUŁY

 

13

Autor: kolejarz4, 2007-10-03, 17:38 napisał/-a:
LINK: http://www.ah

jak nieraz czytam takie bzdury jakie niektórzy piszą to nasuwa się taka prosta myśl. Wystarczy np. do Dębna zaprosić tego małego Gebre.. no i mamy w Polsce REKORD śWIATA, Prawda ,,,,,ZE TO TAKIE PROSTE? Pozdrawiam uczestników maratonu Berlińskiego.Już poczyniłem starania na następny 2008 rok. W tym roku tak sobie 4:07,12 brutto (4:05,39 netto)

 

agio

Autor: agio, 2007-10-09, 22:59 napisał/-a:
LINK: http://AGIO

Muszę przyznać, że w dużym skrócie powyższa relacja oddaje ducha Maratonu w Berlinie - doznałem osobiście co znaczy duża impreza na poziomie światowym!!
Można pozazdościć Niemcom ich imprezy, ale dopuki nasza "polska mentalność" nie ulegnie zmianie, to nigdy nie mamy co liczyć na taką atmosferę co w Berlinie.
Start w Berlinie to moje największe przeżycie sportowe w życiu i każdemu życzę aby tego sam zaznał - był to mój 14 maraton.
Nie liczyłem na żaden dobry rezultat - kryzys mnie dopadł na 32 km - ale kolega Darek i publiczność dopingująca na trasie spowodowała, że biegłem dalej.
Kibice, którzy wspierali biegaczy wytworzyli taki powrzechny aplauz i radość, że grzechem było by się nie właczyć w ten serdeczny "Maraton Uśmiechu".
Niestety, na tym tle nachodzi mnie ponura refleksja, kiedy tak będzie w Polsce?? - Chwalebny jest Run Warsow, a potem dłuuugo, długoo nic!!! Ile miejsca w TV zajmuje reportaż z Maratonu Warszawskiego a ile z Poznańskiego nie mówiąc o Dębnie.
Niestety Polak (na razie) jest leniwy i poza garstką zapaleńców nie ma ochoty odrywac się od telewizora, grilla i piwa.
A tak na marginesie, zawszę będę mógł powiedzieć, że byłem jednym z kilkudzisięciu tysięcy "zajęcy" którzy "pomogli" zrobić rekord świata Haile Gebraselasie!!
Do zobaczenia na starcie w Poznaniu!!

 

Bodziu

Autor: Bodziu (Digicom), 2007-10-11, 01:36 napisał/-a:
Byla to moja pierwsza wyprawa na tak wielka impreze biegowa,jaka jest maraton Berlinski.Wszystko co zobaczylem od strony organizacyjnej to bylo moje wielkie zdziwienie.Ponad 40tys biegaczy i zadnych problemow,tak byto bylo mozna napisac w skrocie.Szczerzepowiedziawszy to nawet ja nie przylozylem sie do tego biegu tak jak organizatorzy;).Mysle ze za rok bedzie to moja kolejna impreza biegowa za granica Polski.Polecam zwlaszcza tym ktorzy potrzebuja ladowac "akumulatory" ;).

 

xyz

Autor: xyz, 2008-02-25, 22:35 napisał/-a:
Dziękuje państwu za propagowanie rekreacji biegowej.
Pozdrawiam pana Arkadiusza Sowe.
Życzę panu bezkontuzyjnych treningów przed wyjazdem na pekińskie igrzyska.
W Chinach proszę pobiec po medal.
W 2007 roku, w Berlinie, też ukończyłem maraton, w którym pan, panie Arkadiuszu, tak rewelacyjnie rozsławił pan Polskę.
Efektywnych treningów.
Panie i panowie do spotkania w biegach Dębnie Lubuskim lub Poznaniu.
xyz

 

13

Autor: Janu, 2008-08-29, 20:18 napisał/-a:
LINK: http://www.ah

Otrzymałem papiery na 35 Berlin Maraton, no co trzeba jechać
myślę że i ten 18 raz jakoś tam przebiegnę, może z jakim ziomkiem np. Marysiem Kosakowskim? Do zobaczenia na starcie..

 

13

Autor: Janu, 2008-09-21, 11:27 napisał/-a:
LINK: http://www.ah

...21 wrzesień 2008. godz. 11,26. za tydzień o tej samej godzinie będzie fajno. No to do zobaczenia...

 

13

Autor: zmo-a osł., 2009-03-15, 11:37 napisał/-a:
LINK: http://www.ah

.. o czym rozmawiacie.Od pewnego czasu notuje się oficjalne rekordy świata w maratonie, trzeba spełnić tylko pewne wymogi.
Koniec kropka.Złote medale Szewińskiej nie mają nić wspólnego z maratonem. Heniu chyba pomyliłeś tematy. Tu jest wątek dotyczący tylko pewnej sprawy. A TY TU COŚ O JAKIMŚ WIETRZE...

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768