redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA


Ostatnio zalogowany

Przeczytano: 228/23459 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:7.4/5

Twoja ocena:brak


Zamość ad 2007
Autor: Janusz Wesołowski
Data : 2007-09-03

Zamość ma swoją specyfikę jak każde miasto na wschodzie. Jednak to jest jakieś wyjątkowe, ilekroć się tutaj przyjeżdża zawsze bez względu na czas chce się tutaj wracać. I każdy kto choć raz tutaj był wróci tu na pewno wyłączając turystów z dalekiego wschodu(których tutaj w Zamościu z każdym rokiem jakby więcej) oni mają tutaj bardzo dużo kilometrów. Oglądając miejscowy rynek, który jest wpisany do jakiejś tam klasy obiektów chronionych, odnosi się zarazem wrażenie iż szczególnej kontroli trzeba poddać tych którzy zarazem zlecają jak i kontrolują prace na Zamojskim Rynku. Trzy lata nie biegałem w tej imprezie, mając trzyletnie odniesienie do remontowanych kamienic w Rynku dochodzę do wniosku że cały czas są remontowane te same obiekty.



Rys.5 - niezapomniany rynek w Zamościu...



Nie tak jest z tak zwaną Zamojską 100, tutaj niezmiennie od kilkunastu lat ten sam człowiek jest gwarantem i rzetelności i skuteczności odbywającej się imprezy. Tutaj nie ma zażaleń, tutaj niema skarg (chyba tylko na swoje niedbalstwo, gapiostwo i rozkojarzenie zawodników). Impreza ta jest wyjątkowa chociażby z tego względu, że nie widać reklam na innych imprezach biegowych, a to jest gwarantem tego, że nic tutaj się nie dzieje z przypadku i pod publiczkę... Przypadkowym może być tylko uczestnik tej imprezy biegowej, skoro jednak uda mu się przebiec 35 km w 4 godziny to nie taki on przypadkowy. Od samego rana w ostatnią środę sierpnia mkną od lat samochody z całej Polski do Zamościa, by zaakcentować swój udział w jednej z niesamowitych imprez biegowych.

Jak zawsze przed pierwszym etapem śmichy chichy, dla wielu jest to cisza przed burzą jak i zarazem ukrywanie swych słabostek przed etapem na którym się tak naprawdę wszystko rozstrzyga. Środa to jest dzień towarzyski dla tych, którzy przyjadą tu wcześniej, to tutaj można pogadać o wszystkim w kwestii biegania, można porozmawiać o bieganiu zarówno z zawodowcami jak i z tymi, którzy bieganie traktują jako przygodę i sposób na życie. Spotyka się dawno nie widzianych przyjaciół z którymi gada się do późna w nocy. Tutaj nie sposób spotkać kogoś przypadkowego, każdy z biegaczy jest na różnym etapie zaawansowania biegowego i ma też w nogach solidną dawkę przebiegniętych kilometrów. Impreza ta jest też szczególna pod jeszcze jednym względem tak jak tutaj dba się o niepełnosprawnych to rzadko spotykana rzecz. Na tej imprezie są po raz pierwszy Swietłana i Witalij, przyjechali pod opieką Anatolija Peroga aż z Charkowa. Jest to też dla nich debiut w zawodach, bacznie będziemy się przyglądać ich poczynaniom i odczuciom z tej imprezy. Jest też Zbyszek z Krasnobrodu który postanawia wrócić do biegania, w jego starcie jest szczególne to, iż nigdy nie przebiegł pełnego maratonu. Zbyszek pełen obaw cieszy się z tego iż pierwszy etap nie kończy się w Krasnobrodzie, gdyby nie dobiegł byłby to dopiero ból, czas jaki uzyskuje Zbyszek 2:41 jest rewelacyjny i naprawdę niema się czego wstydzić.



Rys.1 - na starcie do 1 etapu - wózki ruszyły !!!



Okazuje się iż do pierwszego etapu wystartowało ponad 160 zawodników, z czego połowa to debiutanci w tej ekstremalnej imprezie. Od zeszłego roku trasa została nieco zmieniona oczywiście tylko i wyłącznie ze względu bezpieczeństwa zawodników. Jak wielu przyznaje jest ona i bardziej bezpieczna i ciekawsza widokowa, choć niezmiennie przebiega się koło postumentu Chrząszcza w Szczebrzeszynie. I jak zawsze przed wbiegnięciem do Zwierzyńca długa prosta ciągnie się w nieskończoność, wiadomo że skręca się w lewo tylko kiedy? Na metach w poszczególnych miastach jest zawsze ciekawie nigdy niema jednakowo, w Zwierzyńcu nieodłącznym elementem na mecie są dzieci, które rozradowane wbiegają z zawodnikami. Czołówka biegaczy uformowała się już od startu gdzie brylowali zawodnicy ze wschodu, czołowi polscy zawodnicy nie dopisali w tej edycji. I jak zawsze niesamowity tłok przed recepcją po wywieszeniu wyników, tak już będzie po każdym etapie.

Warto powiedzieć kilka słów o wyżywieniu jakim są tutaj raczeni uczestnicy tej imprezy wraz z osobami towarzyszącymi. Nie jest to jakaś tygodniowa grochówka któryś raz podgrzewana. Jadłospis ściśle dostosowany do wysiłku i przemyślany tutaj również nie ma przypadkowości.



Rys.2 - start - przed nami 100 km...



Drugi etap kończy się w Krasnobrodzie, gdzie jak zawsze czeka kapela, władze gminy i bardzo wielu sympatycznych mieszkańców, którzy dopingują dobiegających do mety. Z perspektywy czasu widać jak zmienia się Krasnobród, przebudowany rynek jak i rondo całkowicie zmieniły wygląd tej miejscowości. Przed kolejnym etapem - prawdy jak go niektórzy nazywają - trwa ładowanie akumulatorów bądż w Hypernowey na miejscowym Rynku bądź w miejscowym bufecie. Wielu nazywa trzeci etap etapem prawdy, bo tak jest w istocie - trasa jest najtrudniejsza, dużo podbiegów do 15 km i zarazem zbiegów, które bardzo dają się we znaki obolałym już kolanom. To na tym etapie praktycznie zostaje przesądzone kto będzie w czołówce, a kto najszybszym z Polaków.

Na tym etapie z Krasnobrodu do Zamościa niezmiennie zawsze jest pochmurno i pada deszcz, który przed samym startem przemienia się w ulewę która szybko mija, jednak wielu już miało strach w oczach. Praca na punktach odżywczych pracowników Osir-u jest perfekcyjna - panie wyposażone w lornetki wypatrywały biegaczy by móc już wcześniej przygotować i podać do ręki odżywki. Zauważa się mniejsze zainteresowanie kibiców, których na trasie jest jakby mniej z roku na rok, czyżby aż tak wielu wyjechało do Anglii i Irlandii?

Etap ten charakteryzuje się też i tym, że to tutaj można i należy podziwiać wspaniały widoki wokół Roztoczańskiego Parku Krajobrazowego, chciałoby się tutaj gdzieś postawić dom.



Rys.3 - pod pomnikiem pamięci dzici zamojszczyzny



Najwięcej zdrowia traci się na dwóch konkretnych podbiegach, jeden z serpentynami a drugi bardziej prosty. Na jednym z takich podbiegów a raczej już zbiegów jestem świadkiem upadku dwóch rolkarek, jedna rolki założyła na nogi 2 tygodnie wcześniej a druga niewiele wcześniej. Jednak wszystko dobrze się kończy, Zbyszek i nasi wózkowicze ze wschodu mijają uradowani linię mety w Zamościu. Jak sobota to musi być dyskoteka tak jest i na tej imprezie, tańce do samego rana. Wszyscy są pod wrażeniem wyczynów kolegi Morawca w tańcu, mistrza polski w maratonie z 1964 roku.

Wspaniała atmosfera z udziałem Prezydenta Zamościa, który okazuje się fajnym i równym gościem, żeby tylko zaczął biegać. Dla wielu zawodników to właśnie ten ostatni etap jest bardzo trudny, tutaj okazuje się kto jest tak naprawdę dobry na krótszych dystansach.

Ten etap jest też rozgrzewką dla wielu - bo czym jest 15 km w porównaniu z przebiegniętymi 85 km? Odnosi się na trasie wrażenie iż sędziów jest więcej niż kibiców. Słynna prosta przebiegająca koło Osir-u jest zmorą wszystkich a gdy ma się ją (a zwłaszcza podbieg) przed rynkiem pokonać 5 razy, to jest to jedyny negatywny element tego biegu. Nie wiem czemu ale po tym ostatnim etapie prawie wszystkich bardzo bolą ręce, czemu? Przecież to tylko 15 km. A potem to już tylko zakończenie wręczanie nagród, oklaski...



Rys.4 - wózkowicze to ważny element imprezy



Ten XXI bieg jest też jubileuszem dla Tadeusza Lizuta, jest dyrektorem tego biegu poraz 15. Byłem przekonany, iż dyrektor nie jest w stanie mnie już niczym zaskoczyć, jednak w sobotę rano została zaplanowana wycieczka z przewodnikiem po Zamościu. To najlepiej świadczy o tym jak się dba i troszczy o zawodników podczas tych czterech dni. Jeżeli ktoś chce zobaczyć jak powinien wyglądać prawdziwy amatorski sport i jak do niego się powinno podchodzić, niech przyjeżdża na następną edycję tego biegu. Gdzie z zegarmistrzowską precyzją dyrektor zapowiedział, że zapisy i wpłaty do 14 sierpnia 2008.

Zbyszek nie wystartował już w 4 etapie kontuzja na to nie pozwoliła. Swietłana i Witalij dojechali na wózkach własnej konstrukcji, gdy spytałem Witalija jak jemu się podoba ta impreza, powiedział "wschodnia gościnność i niemiecka dokładność". Jutro poniedziałek i aż strach wychodzić z domu (tam szara rzeczywistość) odnosi się wrażenie iż przez 4 dni było się w innym świecie...

P.S.

Tym, którym na jakiejkolwiek imprezie nie dano bananów, medali, koszulek i surowo potraktowano, zapraszam do Zamościa. To tutaj was policzą, nakarmią, zaopatrzą, a jak trzeba to i utulą, i to nie jednorazowo ale przez 4 dni. By cokolwiek wiedzieć o amatorskim bieganiu trzeba być w Zamościu.



Komentarze czytelników - 43podyskutuj o tym 
 

żeli

Autor: zeli, 2007-09-06, 16:10 napisał/-a:
zdaje się że niewielu uczestników tego biegu odwiedza fora biegowe. było to widać przed startem. zaledwie kilka wpisów, podobnie jest na biegajznami.

 

Adam K.

Autor: Adam K., 2007-09-06, 22:44 napisał/-a:
Takiej imprezy jaka jest Zamojska"Setka"nie ma nigdzie w Polsce.Pisze tak,nie dlatego,ze pochodze ze Zwierzynca,lecz po to by zachecic biegaczy do przyjazdu na ta impreze.Sam ukonczylem dwukrotnie bieg oraz w 2003roku dwa etapy poza konkursem.Jestem natomiast zdziwiony tym,ze nie ma nigdzie zdjec z poszczegolnych etapow.W ubieglym roku z kazdego etapu bylo po kilkadziesiat.Jezeli gdzies sa zdjecia,prosze powiedziec gdzie.
Ze sportowym pozdrowieniem:Adam Kusy NEW YORK

 

żeli

Autor: zeli, 2007-09-07, 08:35 napisał/-a:
trochę zdjęć jest na stronie organizatora, a wszystko przez Admina, który nie dotarł do Zamościa.

 

Wojtek G

Autor: Wojtek G, 2007-09-07, 11:35 napisał/-a:
Niestety panie Adamie.Tu nie bogata Ameryka.Mamy jeszcze sprzęt z PRL-u.Aparaty fotograficzne typu Druh i Smiena,a zegarki ruhla, wostock i czajka.

 

Admin

Autor: Admin, 2007-09-07, 11:35 napisał/-a:
No i wszystko na Admina :-))) Po prostu w tym roku nie dałem rady, chociaz bardzo chciałem przyjechać robic za fotografa, ale w przyszłym się poprawię !!!

Chociaż nie, skoro moi czytelnicy tam nie jeżdżą... to po co mam jechać...

 

Autor: wese, 2008-01-21, 21:46 napisał/-a:
Wielu ma różne plany na ten 2008 rok , jednak nie zapominajmy o naprwdę kultowej imprezie biegowej jaką jest Zamojska 100 .Wielu biegaczy dostaje dreszczy na samą myśl 100km jednak spokojnie te 100km jest rozłożone na 4 etapy ( szczegóły w regulaminie), wielu jest też takich którzy praktycznie z przysłowiowego partyzanta wystartowało w tej imprezie i nie zamierza zrezygnować . Jest to jedyna niepowtarzalna impreza na świecie ( tak tak ) w takiej formule . Jak Ci drogi biegaczu nie dali banana , medalu , koszulaki ( tego co dla nas najcenniejsze ) przyjedz z całą premedytacją do Zamościa i wyprubuj wschodnią gościnność , niemiecką dokładność . Oraz to jak życzenie staje się rozkazem , które jest automatycznie realizowane .Nikt tutaj Cię drigi biegaczu nie bedzie rozgraniczał na elitę i amatorów , tutyaj wszyscy są równi ,nieważne czy mówisz po rosyjsku czy ukraińsku , bądz po polsku wsio rawno.I to cenię i to kocham w tej imprezie .I nigdy nie mogę się doczekać kiedy będzie ten ostatni czwartek sierpnia :)Wiem piszę startowałem w tej imprezie dopierom 3 razy jednak zarażam i chyba dobrze wszystkich od swego pierwszego razu .Nie wspominałem o ludziach którzy tworzą tą imprezę , jednak jak przyjedziecie sami ocenicie . Już kiedyś pisałem nie New Yorki ,nie Paryże , ani Barcelony tylko Zamość jest ci drogi biegaczu pokazać czym jest piękna oprawa i organizacja . Przyjedz zobacz a warto 100km na cztery etapy w tym towarzystwie to pestka . Z tego co wiem orgowie zamierzają pobić rekord w tym roku czyli ponad 250 startujących , napewno będzie Panie Dyrektorze .

 

henry

Autor: henry, 2008-01-21, 22:34 napisał/-a:
Potwierdzam, startowałem 2 razy i byłem 6 miesięcy w wojsku w Zamościu.

 

żeli

Autor: zeli, 2008-01-22, 08:47 napisał/-a:
również mogę potwierdzić słowa Janusza. jest to jedyna w swoim rodzaju impreza biegowa. niepowtarzalna atmosfera i klimat sprawiły, że do Zamościa chciałbym jeździć co rok.

 

Adam K.

Autor: Adam K., 2008-01-27, 17:33 napisał/-a:
Mam prośbę do forumowiczów. Nie pamietam, który to był rok 2000, 2002, czy 2003. Podczas 2-go etapu w Krasnobrodzie, do ślubu jechalła para młodych, wszyscy zawodnicy zrobili brame, żeby nie przepuścic nowożeńcow. Głownym wodzirejem był Jurek Stawski. Taka scena miała miejsce dwa razy. Jeżeli ktoś posiada zdjęcia z tego wydarzenia, prosiłbym o przesłanie na mojego e-maila.
adamjog@interia.pl
Z góry serdecznie dziękuje.
Ze sportowym pozdrowieniem:Adam K.

 

Admin

Autor: Admin, 2008-01-27, 17:35 napisał/-a:
Byłem tam wtedy! Niestety biegłem i zdjęć nie robiłem :-((

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768