redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
adass
Adam Moszyński
Gliwice

Ostatnio zalogowany
2021-05-11,15:23
Przeczytano: 315/45755 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:6/1

Twoja ocena:brak


Maraton w 8 godzin
Autor: Adam Moszyński
Data : 2007-07-04

Prawie 8 godzin...
w nocy i za dnia...
prawie 1000 metrów w górę...
prawie 1000 metrów w dół...
i 42 km poziomo...

Kończę pracę o 15:30 i jestem gotowy do zapisania się na bieg. Kupuję 3 "browary", i próbuję kupić kawał kiełbasy. Sprzedawczyni znaczącą kręci głową kiedy wskazuję pierwszą, przy drugiej również. W końcu pytam która jest ok. Zapisuję się na swój pierwszy górski maraton i powoli zaczynam sączyć piwo i pałaszować kiełbaskę – wiecie – taki prawie grill.



Rys.1 - mój numer startowy



Po wypiciu ucinam sobie krótką drzemkę. Wstaję o 19:30 i zaczynam się szykować. W końcu jestem gotów do startu. Stoję i obserwuję jak powoli przybywa startujących – na liście jest ich ze dwieście osób. Patrzę i widzę kolesia, z którym rok temu po 22 h ukończyliśmy "100". Teraz jest z kolegami po maturze.

Wesoło gwarzymy... a chłopaki maja 1000 pomysłów na minutę np.: jak wchłaniać alkohol. Powoli, ale nieuchronnie zbliża się 22:00 – czyli godzina startu. Wszystkich nas fascynuje facet ubrany w strój wojskowy z Iraku. Rozumiemy latarkę, ale okulary przeciw... czemuś... znowu jest kupa śmiechu. Ktoś tam pod namiotem nadaje, ale jak zwykle na takich imprezach nagłośnienie szwankuje.



Rys.2 - karta kontrolna zawodnika



Głośno cały peleton odlicza i startujemy, a nad naszymi głowami przepiękny pokaz sztucznych ogni – skutkiem czego widzowie bardziej niż na nas są skupieni na mieniących się kolorach na niebie. Podbiegam spokojnie sobie na Chełmec, gdzie jestem w 35 minut. Czy mało, czy dużo trudno określić, tym bardziej, że w pionie jest jakieś 300 m. PK1 mam za sobą i ochoczo zaczynam zbiegać w dół do rynku. Po drodze mała niespodzianka – grupa ludzi ma wątpliwości czy w lewo czy prosto. W końcu wybieramy wariant w lewo i osiągamy rynek, na którym widzowie biją nam brawo.

Lecę dalej do PK2, który osiągam około 24:00. Na razie jest ok. Tak dobrze mi idzie, że zastanawiam się czy może się zmieszczę w 4 godzinach – naiwnie. Bufecik na PK3 też jakoś przeleciał tym bardziej, że biegniemy w miarę po płaskim – w końcu 100 m w gorę czy w dół to nie są jakieś dramatyczne przewyższenia. Ląduje na PK 4, który jak wynika z danych jest na około 30 km.

Droga jakoś mi się dłuży i nie za bardzo pasuje. Zaczynam wracać, ale facet w koszulce z koksowni Wałbrzych mówi, że dobrze biegniemy. Drogę do PK5 na Trójgarbie pokonujemy razem. Te 300 metrów w pionie dało mi w kość. Walkę rekompensują widoki świetlików, świecące oczy ropuszek czy półksiężyc oświetlający zza chmur drogę. Zaczynam powoli zbiegać w dół 300 metrów tylko po to, aby by potem znowu wbijać się 400 metrów diretisimą na Chełmec – ostatnie podejście.



Rys.3 - profil trasy



To podejście pokonuję już przy promykach słońca i cieknącym z daszka czapki pocie. Oczywiście od jakiegoś czasu ptaki dźwięcznie przypominają, że już wstaje dzień. Ciekawe, tak się zastanawiam, że ostatnio w soboty o godz. 3-4 w nocy jestem zawsze na nogach i coś muszę robić dziwnego, a nie jak "normalni ludzie" przewracać się na drugi bok. Ciężko mi się idzie i zastanawiam się po co to wszystko... Myślę o domu, o żonie, dzieciach... tak osiągam o 5:00 rano PK6 na wysokości 851 metrów pokonując tym samym 350 metrów przewyższenia.

Podbijam punkt i powolutku to truchtając, to idąc, osiągam rynek. Wbiegam z rękami uniesionym do góry, a tam pustki. Jakiś zabłąkany mężczyzna bije mi brawo. Oddaję kartę i zostaję sklasyfikowany na 56 miejscu. Teraz już tylko droga do domu - ciekawe czy w niedzielę uda mi się wystartować w triathlonie w Gliwicach?



Komentarze czytelników - 5podyskutuj o tym 
 

Yoda

Autor: yoda, 2007-06-21, 08:58 napisał/-a:
Już jutro o godz. 22:00 start do Sudeckiej Setki będzie to już XIX edycja tego biegu. Może ktoś z biegaczy podzieli się swoimi przeżyciami x tej najtrudniejszej trasy.Moim zdaniem to 100 km w Biel w porównaniu z Boguszowem to przysłowiowa bułka z masłem.

 

Admin

Autor: Admin, 2007-06-28, 15:03 napisał/-a:

 

Admin

Autor: Admin, 2007-06-28, 15:04 napisał/-a:

 

Admin

Autor: Admin, 2007-06-28, 15:04 napisał/-a:

 

Powers

Autor: powers, 2007-06-29, 06:47 napisał/-a:
Nieprawdą jest że pętla miała 42 km bo miała ok 5 km więcej
Ktoś nawet biegł z GPS i mu tak wyszło zresztą patrząc na opis trasy z tamtego roku i z tego:
W tamtym roku przy wiatraku był 25 km w tym roku 30 km a dalej trasa jest już taka sama więc jakim cudem jednego roku po tej samej trasie od wiatraka do mety jest 17 km a następnego już tylko 12km
Nie chodzi o to że jest więcej bo można biec więcej tylko niech organizator powie zawodnikom jaka jest sprawa napewno by było inaczej
Pozdrawiam

 




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768