redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 302/21344 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:5.5/2

Twoja ocena:brak


V Bieg Nafciarza
Autor: Janusz Wesołowski
Data : 2007-05-21

Bieszczady w maju są piękne. Przy okazji wypoczynku w tych niepowtarzalnych górach udało się mi znależć czas na start w V Biegu Nafciarza. Startuję tutaj po raz pierwszy - główna obawa dotyczyła nie tyle dystansu co ukształtowania terenu. Bo każdy wie, w jakim regionie leżą Gorlice...

Na dodatek na niedzielę zapowiadano upalną pogodę. Nie bacząc na nic postanawiam zebrać się w sobie i popróbować czym nas uraczą nafciarze - wszak to ta branża mocno jest zaangażowana w imprezę biegową. Już na samym początku przy zapisach jest prawdziwy przedsmak, że będzie to impreza ze wszech miar udana. Nie sposób nie zauważyć Przemka Babiarza. W pewnym momencie uświadamiam sobie jak ciężkie jest życie gwiazdy medialnej - tutaj autograf - tutaj koniecznie tylko ze mną zdjęcie itp. Rozbawiła mnie pewna dziewczyna, która zażyczyła sobie autografu na koszulce, po prostu nie miała nic pod ręką na papierze.

Przyjechał także Czesław Fluder z Polskiego Komitetu Olimpijskiego co jeszcze bardziej podnosiło prestiż tej imprezy. Wystawienie motocykla przeznaczonego do wylosowania wśród uczestników tej imprezy biegowej jeszcze bardziej ją uatrakcyjnia. To jednak co zobaczyłem na bocznym boisku przerosło moje jakiekolwiek wyobrażenie o tej nie znanej mi imprezie - tłumy młodych i malutkich uczestników biegów, które towarzyszyły imprezie głównej.

Moi przyjaciele z Łotwy, którzy z czystej ciekawości wybrali się ze mną w roli kibiców na ten bieg, byli oszołomieni ilością startujących młodych ludzi w przeróżnych biegach. Całe rodziny kibicowały swoim dzieciom, dziadkowie z niecierpliwością wypatrywali swoich wnuków, a pradziadkowie prawnuków...

Uczestniczyłem w wielu biegach w całej Polsce, jednak nigdzie nie widziałem tak licznie startującej młodzieży. Oczywiście taki stan rzeczy cieszy - będzie nam rosło pokolenie z wszechmiar zdrowe, pozbawione zwyrodnień kręgosłupa i innych chorób cywilizacyjnych. A być może to właśnie tutaj po raz pierwszy stanął na starcie przyszły rekordzista świata w biegu maratońskim ?

Sam bieg ma mało spotykaną, aczkolwiek niekiedy stosowną, formułę zawożenia zawodników na start główny, który jest oddalony od biura zawodów o ponad 5 km. Nie byłoby w tym dziwnego - robi się tak i na biegu Fiata, i w Bochni - taka formuła też jest stosowana jednak czekanie na start ponad godzinę to już lekka przesada (start został przesunięty o godzinę). O godzinie 12:00 następuje start zniecierpliwionych zawodników, którym przyświeca tylko byle by do przodu, byleby do pierwszego punku odżywczego oraz upragnionej mety...

Czołówka ukształtowała się z 6 zawodników, tuż za nimi podąża weteran tras biegowych w Polsce i nie tylko Jacek Kasprzyk. Każdy kto widział jak on biega dochodzi tylko do jednego wniosku, iż dzieje się to wszystko wbrew prawom fizyki. Jednak wbrew tym złudnym spostrzeżeniom zarówno styl jak i miejsce w tym biegu nie są jeszcze przesądzone. Upalna pogoda daje się mocno we znaki ponoć jest 26 stopni Celsjusza. Trasa jest bardzo trudna dużo podbiegów i zakrętów robi swoje dodając do tego liczne bardzo strome zbiegi, które bardzo dają się we znaki podnosi tylko skalę trudności tego biegu.

Wszyscy mają pewnie w pamięci podbieg w okolicach 17 km. Impreza tej rangi cieszy się tutaj dość dużą popularnością co jest zauważalne na trasie gdzie biegacze są zachęcani przez gromkie okrzyki do tego by żwawiej biec. Wielu z nas mogło też skorzystać z pomocy miejscowych mieszkańców poprzez korzystanie z dodatkowej sposobności ochłodzenia się czy to butelką wody czy też prysznicem działkowym. Zbieg przed metą wydaje się biegiem przez mękę w tym upale nie mającym swego końca. Jednak świadomość że tuż za mostem jest meta dodaje i otuchy jak i również tej siły że warto było pokonać ten dystans jak i również zmagać się z upałem i własnymi słabościami, których każdy miał wiele, jednak były one weryfikowane w zależności od stanu wytrenowania jak i sposobu rozłożenia sił w tym biegu.

Nie sposób było nie zauważyć wzorowej obsługi na punktach odżywczych - młodzież, która tam się stawiła wiedziała co ma robić i w jaki sposób podawać kubki z wodą i sokami. Sposób, w jaki to robopn wywarł na mnie duże wrażenie, widać mieli odprawę z jakimś fachowcem. Zabezpieczenie trasy przez służby porządkowe było perfekcyjne, aż się prosi o to, by przykład z takiego zabezpieczenia brały inni organizatorzy imprez biegowych. A potem to tylko medale, gratulacje i oklaski.

Kto wylosował motor nie wiem ponieważ wyjechałem tuż po przebiegnięciu linii mety.

Wiem jednak, że w następnym roku stanę na linii startu tej rozwijającej się imprezy, w której daje się zauważyć pewną prawidłowość: najpierw było tylko 10 km teraz 21 km, wypada tylko czekać na maraton :-) Jesteśmy o tym przekonani, że będzie jakiś górski bo czemu nie?

Baza jest, wolontariuszy w bród, na sponsorów też nie można chyba narzekać, więc warto by było pomyśleć. A kolejne pokolenie biegaczy mamy jak w banku, warto im zatem dać przykład i pokazać, że jest konsekwencja w działaniu. Wszak w tej części kraju maratonów można szukać z lampą Łukasińskiego w ręku.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768