redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
Przeczytano: 291 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Ateny 2004
Autor: Edyta Bartkowiak
Data : 2005-03-25

ATHENS CLASSIC MARATHON
Z MARATHON - TRAVEL – POLAND
04.11 – 09.11.2004

Rok 2004 był niewątpliwie rokiem wyjątkowym dla sportowców ze względu na odbywające się w Atenach letnie Igrzyska Olimpijskie. W związku z tym polscy maratończycy zapragnęli właśnie w tym roku wziąć udział w maratonie, który odbył się 07.11.2004 roku. Trasa maratonu biegła z miejscowości Marathon do Aten z metą na stadionie Panathinaikos. Rangę tego maratonu podnosi legenda o Fillipidesie, który przyniósł do Aten wieść o zwycięstwie armii Militiadesa nad Persami pod Maratonem w 490 roku p.n.e. Według legendy Filippides, biegnący w zbroi hoplity, zmarł w bramie miasta wykrzyknąwszy tylko: "Radujcie się, zwycięstwo!". Naprawdę zapewne było inaczej. Filippides jest postacią historyczną, bo wspomina o nim 40 lat po wydarzeniach najznakomitszy historyk grecki Herodot. Tylko że nie mówi on, iż Filippides biegł z Maratonu do Aten. Dzień przed bitwą pod Maratonem Filippides, który był zawodowym posłańcem, wrócił ze Sparty (480km) gdzie pobiegł z misją zjednania sojuszników. Takich posłańców jak Filippides (czy też anonimowy biegacz maratoński) żyło więcej. W 479 r. p.n.e. do Delf dotarł z wieścią o zwycięstwie nad Persami pod Platejami niejaki Euchidas. Po przebiegnięciu 190 km w ciągu jednego dnia, podobnie jak posłaniec z Maratonu, miał paść martwy.

Czwartek 04.11. 2004
Nasza podróż zaczęła się na lotnisku Katowice – Pyrzowice, skąd lecieliśmy do Aten. Na lotnisku wszyscy otrzymali pamiątkowe koszulki w barwach narodowych, sprawdziłam listę, aby być pewnym, że wszyscy jesteśmy i ruszyliśmy do odprawy. Lot dla niektórych był ogromnym przeżyciem, gdyż lecieli po raz pierwszy. Było trochę turbulencji……ale po szczęśliwym lądowaniu wszyscy odetchnęli z ulgą. Na lotnisku w Atenach czekał już na nas kierowca autokaru, który zawiózł nas do naszego hotelu w centrum miasta.

Piątek 05.11.2004
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania słynnego Akropolu oraz agory greckiej i rzymskiej. Po południu udaliśmy się metrem na stadion OAKA gdzie miała miejsce ceremonia otwarcia letnich Igrzysk 2004. Niestety trochę byliśmy zawiedzeni, że nie mogliśmy wejść do środka. Trwały wtedy prace konserwacyjne.

Sobota 06.11.2004
Nadeszła sobota – dzień przed maratonem, dzień odbioru numerów startowych, ale wcześniej poszliśmy na Plac Syntagma, aby obejrzeć zmianę warty greckich gwardzistów – Evzones przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
Biuro maratonu mieściło się w Divami Caravel Hotel. Już z daleka można było dostrzec gdzie biuro się znajduje, gdyż co chwile mijaliśmy podekscytowanego maratończyka z papierową torbą z logo maratonu. Przez całą drogę nie milkły dyskusje na temat trasy owego maratonu: trudna trasa, pagórki, będzie ciężko…….dostaniemy w kość .itp Przekroczyliśmy próg biura maratonu i oczywiście moi biegacze rzucili się w stronę listy, aby odnaleźć swój numer startowy. Trochę było przy tym paniki i zdenerwowania! Mylą numery startowe z numerami porządkowymi. – Nie ma mnie na liście!.... Nie mogę się znaleźć!.....Gdzie jest moje nazwisko? Wszystko skończyło się dobrze, wszyscy odebrali numery, sprawdzili chipy i oglądali pamiątki, które dostali od organizatorów /koszulka, ręcznik, gadżety i odżywka/. W biurze maratonu zrobiliśmy sobie jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć. Trzeba przyznać, że żadna grupa nie była tak liczna i nie prezentowała się tak pięknie jak my. Wszyscy w czerwonych koszulkach z orzełkiem i napisem POLAND. Byliśmy rozpoznawalni z daleka. Po wizycie w biurze maratonu udaliśmy się na stadion Panathinaiko, gdzie miała miejsce meta maratonu. Zrobiliśmy kilka fotek grupowych i daliśmy sobie czas wolny – relaks przed maratonem.

Niedziela 07.11.2004
Godz. 05.00 – Pobudka! Wszyscy w gotowości bojowej – kibice też! Ruszyliśmy spod hotelu marszowym krokiem w kierunku stadionu Panathinaiko, skąd odjeżdżały autokary do miejsca startu – do Maratonu. Do naszej grupy przyłączyły się również bezpańskie psy, których w Atenach jest mnóstwo. Ja, Ania, Ula i Bożenka wyposażone w odpowiedni sprzęt dla kibica /jak na porządnego kibica przystało/ czyli: trąbka, flaga, szalik czule żegnałyśmy naszych odjeżdżających maratończyków. – Do zobaczenia na mecie! A na trybunach …..emocje sięgały zenitu! Wychodziłyśmy z siebie, wypatrywałyśmy naszych, jeden do drugiego podobny, ale…..jest, jest! Jest nasz! Lekkim, sprężystym krokiem przekroczył linie mety Marek Makowski z Węgorzewa. Zaraz będą kolejni. Żadnego nie możemy przegapić, każdemu trzeba zrobić zdjęcie i umieścić w kadrze kamery. Jest ciężko, ale my kobiety – kibice nie poddajemy się. Na mecie wciąż słychać odgłosy piszczących chipów, a na trybunach ogromny doping. To bardzo ważne dla kończącego bieg. Wszyscy, którzy ukończyli byli bardzo zadowoleni i opisywali trasę jako trudną z dużą ilością podbiegów. Popołudnie upłynęło nam na odpoczynku, chociaż część grupy poszła ze mną na wzgórze Likavitos. Chyba trochę byli źli, że kazałam im się wspinać pod górę, ale to było dla chętnych. Trud wspinaczki wynagrodził nam przepiękny widok ze wzgórza – Ateny nocą.

Poniedziałek 08.11.2004
Muzeum Archeologiczne – /nieliczna grupka udała się po zdjęcia z maratonu do pobliskiego zakładu fotograficznego/. Większa część grupy zwiedziła zbiory muzeum. Oczywiście oprócz zwiedzania panowie rozmawiali o treningach. Po południu Pireus – i tu swoje umiejętności wykazał nasz kolega Marek Makowski pseudo „Gołąb”- uczestnik wielu biegów na orientacje. Postanowił doprowadzić nas skrótami do stacji metra. W pewnym momencie ogarnął nas strach czy idziemy w dobrym kierunku. Ale „Gołąb” nas nie zawiódł. Dotarliśmy. Wieczorem ostanie zakupy pamiątek, spacer, kolacja i spać.

Wtorek 09.11.2004
Jedziemy na lotnisko Elevterios Venizelous. I tu przygoda! Po przejechaniu kilkunastu kilometrów okazało się, że kierowca wiezie nas na zupełnie inne lotnisko w przeciwnym kierunku. Po szybkiej interwencji kierowca nawrócił i dojechaliśmy na czas na nasze lotnisko. Lot był łagodny bez niespodzianek. Po wylądowaniu w Katowicach wymieniliśmy się adresami, telefonami, uściskaliśmy się na pożegnanie i rozjechaliśmy się do swoich domów.

Dziękuję za wspaniałą atmosferę, która panowała w grupie i za zdyscyplinowanie! Życzę wszystkim wielu sukcesów i Do Zobaczenia na kolejnych maratonach!

Pozdrawiam Edyta Bartkowiak

Udział wzięli:
KIBICE: TERESA KIES
JAN KIES
EDYTA BARTKOWIAK
ANNA BARTKOWIAK
ULA ŻYŁOWSKA
BOŻENKA PARWANICKA

MARATOŃCZYCY

KOBIETY

053 3026 CZERNIAK ELZBIETA 50-54 Poland 53:42 1:51:44 2:38:59 3:38:28 3:37:13
098 3027 HIRSZLER ELZBIETA 40-44 Poland 57:28 1:59:48 2:54:24 4:01:02 3:59:06
109 3248 MROZ KATARZYNA < 35 Poland 53:43 1:55:03 2:49:14 4:03:21 4:02:07

MĘŻCZYŹNI

066 511 MAKOWSKI MAREK 40-44 Poland 40:05 1:24:23 2:01:12 2:53:05 2:53:03
112 512 SLAZAK ANDRZEJ 40-44 Poland 42:59 1:30:19 2:10:27 3:01:37 3:01:20
127 510 JUSZCZAK WLODZIMIERZ 40-44 Poland 42:58 1:30:18 2:10:26 3:04:16 3:04:00
146 509 JANKOWSKI EUGENIUSZ 50-54 Poland 43:44 1:33:37 2:13

:56 3:06:48 3:06:44
287 515 WONKO ADAM 50-54 Poland 45:18 1:36:48 2:21:31 3:21:53 3:21:19
303 508 BARTKOWIAK DARIUSZ 35-39 Poland 48:04 1:41:57 2:26:14 3:23:06 3:22:49
417 514 STAWSKI JERZY 55-59 Poland 48:04 1:44:49 2:31:45 3:31:42 3:31:28
797 1554 ZYLOWSKI PIOTR 45-49 Poland 53:42 1:55:02 2:49:05 3:50:49 3:49:32
951 513 STACHOWIAK LESZEK 40-44 Poland 55:06 1:59:10 2:52:35 3:56:52 3:55:35
1252 1553 PARWANICKI WIKTOR 60-64 Poland 57:46 2:00:54 2:54:25 4:10:35 4:08:27
1312 1550 KIES GRZEGORZ < 35 Poland 1:01:38 2:11:16 3:05:45 4:13:38 4:12:13
1422 1552 NOWAK CZESLAW 50-54 Poland 48:37 1:48:44 2:48:47 4:18:55 4:17:33
1485 1551 MULARZ MAREK 50-54 Poland 1:01:37 2:11:16 3:06:58 4:22:30 4:21:08



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768