redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum   Bieg im. Jana Kilińskiego - Trzemeszno
  Wątek założył  tarzi (2015-01-30)
  Ostatnio komentował  piotrek18lks (2015-05-06)
  Aktywnosc  Komentowano 16 razy, czytano 166 razy
  Lokalizacja
 Trzemeszno
  Sponsor watku  
  Podpięte zawody  XXVIII Ogólnopolski Bieg im. Jana Kilińskiego
  XXVII Ogólnopolski Bieg im. Jana Kilińskiego
  XXVI Ogólnopolski Bieg im. Jana Kilińskiego
  XXV Bieg im. Jana Kilińskiego
  XXIV Bieg im. Jana Kilińskiego
  XXIII Bieg im. Jana Kilińskiego
  XXII Bieg im.Jana Kilińskiego
  XXI Bieg im. Jana Kilińskiego
  XX Bieg im. Jana Kilińskiego
  XVIII Bieg im. Jana Kilińskiego

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



tarzi
Tomasz Pokorniecki
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2019-12-13
23:15

 2015-01-30, 11:13
 2015 - XXIV Bieg im. Jana Kilińskiego
Jest to oficjalny wątek dyskusyjny kolejnej edycji biegu.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (40 sztuk)


EdytaKoper...
Edyta Koperska

Ostatnio zalogowany
2019-01-12
14:46

 2015-03-16, 08:51
 BIEG TOWARZYSZĄCY NA 3,5 KM
LINK: https://www.facebook.com/pages/Bieg-im-Jana-Kili%C5%84skiego/405714109591400?fref=ts
Zapraszamy do zapisów i udziału w biegu towarzyszącym trzemeszeńskiemu półmaratonowi - BIEG NA DYSTANSIE 3,5 KM. Trasa biegu będzie biegła ulicami Trzemeszna. Uczestnicy biegu otrzymują pakiety startowe z koszulką techniczną, statuetkę oraz medal. Zapisy elektroniczne http://online.datasport.pl/zapisy/portal/zawody.php?zawody=1563. Szczegóły w odrębnym regulaminie na stronie biegu www.biekilinskiego, FB https://www.facebook.com/pages/Bieg-im-Jana-Kili%C5%84skiego/405714109591400?fref=ts

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



bart2806

Ostatnio zalogowany
2016-04-04
21:04

 2015-05-03, 18:41
 trasa
Trasa za długa o ok. 500 metrów? Proszę o wyjaśnienie organizatorów.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


#YOLO#

Ostatnio zalogowany
2015-05-03
19:10

 2015-05-03, 19:11
 
2015-05-03, 18:41 - bart2806 napisał/-a:

Trasa za długa o ok. 500 metrów? Proszę o wyjaśnienie organizatorów.
Słyszałem, że podobno straż miejska /policja (czy jeszcze inne służby porządkowe) puściły Nas w złą ulice :) niezłe jaja
U mnie wyszło troche wiecej niz te 500m

  NAPISZ LIST DO AUTORA


grefko
Paweł Grefkowicz

Ostatnio zalogowany
2024-03-09
10:42

 2015-05-03, 19:29
 
2015-05-03, 19:11 - #YOLO# napisał/-a:

Słyszałem, że podobno straż miejska /policja (czy jeszcze inne służby porządkowe) puściły Nas w złą ulice :) niezłe jaja
U mnie wyszło troche wiecej niz te 500m
mi też wyszło 500 m więcej , ale wpadka !

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (1 sztuk)


Marcin1982
Marcin Starszak

Ostatnio zalogowany
2024-04-25
10:50

 2015-05-03, 21:25
 
Z tego co słyszałem błąd popełniony został już na samym starcie. Wszyscy pobiegli za samochodem telewizji, który zamiast na rynku skręcić od razu w lewo - okrążył niepotrzebnie rynek. Trochę to było demotywujące.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


Polmaraton...
Marcin Zawadzki

Ostatnio zalogowany
2018-10-07
20:10

 2015-05-03, 21:40
 Będzie powtórka
Powtarzamy zawody? za tydzień mam wolny termin :P .

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



bogus111

Ostatnio zalogowany
2015-05-03
23:14

 2015-05-03, 23:19
 super impreza
Witam wszystkich moim zdaniem impreza organizacyjnie wypadla bez zarzutu wszystko bylo sprawnie a takze milo i przyjemnie (maly wypadek przy pracy- sie zdarza co prawda to straz miejska zawinila a nie organizatorzy) moim daniem tylko nalezy chwalic takie przedsiewziecia i organizatorom sczególnie z trzemeszna moge wystawic ocene 11 w skali 10-stopniowej. Pozdrawiam (szczegolnie Panią Dyrektor :) )

  NAPISZ LIST DO AUTORA


nikram11
Marcin Rogalski

Ostatnio zalogowany
2024-04-19
14:53

 2015-05-04, 10:31
 ???
Czemu ma służyć taki komentarz do Biegu?

(...)"Jedynym naszym reprezentantem na podium była Ewa Huryń, która zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji kobiet. Nasza zawodniczka w geście sprzeciwu przeciwko udziałowi dzień po dniu zawodników zagranicznych obstawiających nawet najmniejsze biegi, odmówiła na mecie przyjęcia medalu."(...)

Nie mam podstaw nie wierzyć Pana słowom. Wystarczy prześledzić wyniki biegów z ostatnich dwóch lat, kiedy Pani Ewa Huryń brała udział w wielu biegach dzień po dniu "odbierając nagrody innym biegaczkom" - i stwierdzić: miała ochotę, czas pieniądze - to pojechała i wygrała. Nie można tego zabraniać. Dlaczego w tym roku miałoby być inaczej? Dlaczego inni nie mogą robić tak samo? Czy na prawdę chodzi o to, że jak ktoś ma odmienny kolor skóry albo niepolską narodowość, to należy Go/Ją wykluczyć z uczestnictwa w biegu?

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (23 sztuk)


EdytaKoper...
Edyta Koperska

Ostatnio zalogowany
2019-01-12
14:46

 2015-05-04, 15:28
 
W imieniu organizatorów oraz własnym chciałabym przeprosić uczestników wczorajszego półmaratonu za błąd jaki popełniliśmy czyli poprowadzenie biegaczy złą trasą co zaskutkowało wydłużeniem trasy o ok. 400 m. Z mojej strony mogę obiecać że w przyszłym roku postaramy się z całych sił podobnego błędu nie powtórzyć. Każdy bieg jest dla nas doświadczeniem i nauką i staramy się z każdym rokiem aby organizacja biegów była lepsza. Zapraszamy na jubileuszową XXV edycję Biegu im. Jana Kilińskiego w roku 2016 gdzie gwarantujemy wiele atrakcji.

  NAPISZ LIST DO AUTORA


benek
Piotr Bętkowski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-11
14:53

 2015-05-04, 16:43
 
2015-05-04, 10:31 - nikram11 napisał/-a:

Czemu ma służyć taki komentarz do Biegu?

(...)"Jedynym naszym reprezentantem na podium była Ewa Huryń, która zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji kobiet. Nasza zawodniczka w geście sprzeciwu przeciwko udziałowi dzień po dniu zawodników zagranicznych obstawiających nawet najmniejsze biegi, odmówiła na mecie przyjęcia medalu."(...)

Nie mam podstaw nie wierzyć Pana słowom. Wystarczy prześledzić wyniki biegów z ostatnich dwóch lat, kiedy Pani Ewa Huryń brała udział w wielu biegach dzień po dniu "odbierając nagrody innym biegaczkom" - i stwierdzić: miała ochotę, czas pieniądze - to pojechała i wygrała. Nie można tego zabraniać. Dlaczego w tym roku miałoby być inaczej? Dlaczego inni nie mogą robić tak samo? Czy na prawdę chodzi o to, że jak ktoś ma odmienny kolor skóry albo niepolską narodowość, to należy Go/Ją wykluczyć z uczestnictwa w biegu?
Ja też tego kompletnie nie rozumiem.

Czemu miał służyć taki protest?

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (631 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (58 sztuk)


szczygiel7
Andrzej Strzyżewski

Ostatnio zalogowany
2018-06-06
22:14

 2015-05-04, 21:00
 losowanie
2015-05-04, 15:28 - EdytaKoperska napisał/-a:

W imieniu organizatorów oraz własnym chciałabym przeprosić uczestników wczorajszego półmaratonu za błąd jaki popełniliśmy czyli poprowadzenie biegaczy złą trasą co zaskutkowało wydłużeniem trasy o ok. 400 m. Z mojej strony mogę obiecać że w przyszłym roku postaramy się z całych sił podobnego błędu nie powtórzyć. Każdy bieg jest dla nas doświadczeniem i nauką i staramy się z każdym rokiem aby organizacja biegów była lepsza. Zapraszamy na jubileuszową XXV edycję Biegu im. Jana Kilińskiego w roku 2016 gdzie gwarantujemy wiele atrakcji.
wracamy do starej trasy i będzie o.k.
A może coś innego zamiast tych piłeczek? trochę żenujące dla niektórych aby walczyć w powietrzu o nagrody. Poza tym o.k.

  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



marek100384
Marek Pfajfer
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-01-02
21:00

 2015-05-05, 19:05
 
2015-05-04, 10:31 - nikram11 napisał/-a:

Czemu ma służyć taki komentarz do Biegu?

(...)"Jedynym naszym reprezentantem na podium była Ewa Huryń, która zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji kobiet. Nasza zawodniczka w geście sprzeciwu przeciwko udziałowi dzień po dniu zawodników zagranicznych obstawiających nawet najmniejsze biegi, odmówiła na mecie przyjęcia medalu."(...)

Nie mam podstaw nie wierzyć Pana słowom. Wystarczy prześledzić wyniki biegów z ostatnich dwóch lat, kiedy Pani Ewa Huryń brała udział w wielu biegach dzień po dniu "odbierając nagrody innym biegaczkom" - i stwierdzić: miała ochotę, czas pieniądze - to pojechała i wygrała. Nie można tego zabraniać. Dlaczego w tym roku miałoby być inaczej? Dlaczego inni nie mogą robić tak samo? Czy na prawdę chodzi o to, że jak ktoś ma odmienny kolor skóry albo niepolską narodowość, to należy Go/Ją wykluczyć z uczestnictwa w biegu?
też tego nie rozumiem....

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (621 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (74 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-25
17:35

 2015-05-05, 20:08
 
Informacja od osoby zajmującej się zawodnikami z Kenii komentująca nasz artykuł - przekazana do publikacji:

Witam, spotkaliśmy się wczoraj w Mogilnie na starcie biegu. Sytuacja nie do końca wygląda tak jak Pan to opisał na maratonachpolskich. o biegu w Węgorzewie wymienialiśmy smsy z Węgrem, który jasno powiedział, że jeśli jest jakakolwiek kontuzja to Hellen ma odpuścić start w niedzielę. Nawet dzwonił w trakcie biegu do mnie jak jechaliśmy za Panem i mówił, że jeśli podczas biegu się pogorszy to mam jej krzyknąć żeby zeszła z trasy. Ona sama poprosiła że chce wystartować, tłumaczyła że niedługo wraca do Kenii i zależy jej na każdym groszu. Węgier wbrew obiegowym opiniom nie zmusza zawodników do startu, konsultuje z nimi każdą decyzją Wiele razy odmawiają startu bo np nie chcą daleko podróżować, bądź chcą odpocząć i on nie robi z tego problemu. Ostateczna decyzja należy do nich. Pozdrawiam.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2015-05-05, 20:46
 Relacja z półmaratonu z hakiem
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/2015/05/03/polmaraton-z-hakiem-czyli-relacja-z-biegu-im-jana-kilinskie

Na początku chciałbym wytłumaczyć ten trochę enigmatyczny tytuł, skąd ten hak. Po znalezieniu się na mecie okazało się, że pobiegliśmy 400 metrów więcej, niż było w planie, ale do tego jeszcze wrócę. Tak jak pisałem do Trzemeszna dotarłem wczoraj wieczorem. Zgodnie z planem nie pojechałem samochodem, gdyż chciałem poznać trochę bardziej atmosferę biegową. Kiedy wyszedłem z pociągu spytałem jak dojść do Sali OSIR, gdzie miał być nocleg. Od razu do mojego pytania dołączył się jeszcze jeden pan, który miał taki sam plan jak ja. Kiedy po uzyskaniu odpowiedniej informacji szliśmy razem, to w czasie rozmowy szybko zorientowałem się, że mój współtowarzysz podróży nie jest naszym rodakiem. Okazało się, że pochodził z Ukrainy, czyli od razu należał do grupy faworytów. Kiedy go spytałem o cele, to skromnie powiedział, że liczy na miejsce w pierwszej dziesiątce. Kiedy tak trochę dla żartów spytałem, czy pogoni Kenijczyka, to tak trochę enigmatycznie powiedział, ze będzie bardzo ciężko. Na miejsce dotarliśmy bardzo szybko i bez problemu. Muszę przyznać, że warunki naszego noclegu robiły dobre wrażenie. Oczywiście nie był to Hilton ani Sheraton, ale nic takiego nie oczekiwałem. Było za to czysto, schludnie, do tego szeroko rozbudowana baza prysznicowo – toaletowa, po prostu nie było się do czego przyczepić. Spaliśmy na salina karimatach, może trochę twardych, ale wyspałem się i bez problemu pełen mocy rano wstałem. Na miejscu były kawo i herbatodajne urządzenia, więc bez problemu każde z nas zjadło i wypiło na co tylko miało ochotę. Nie musze dodawać, że sen był koedukacyjny, więc rano rozmowy płci trwały w najlepsze, ale oczywiście bez żadnych dodatkowych podtekstów. Tak jak napisałem, nie mogę do niczego się przyczepić.

Potem każde z nas udało się do biura zawodów. Tutaj znalazłem moje miejsce na liście i poszedłem odebrać pakiet i tu pierwsza niespodzianka. Okazało się, że dostaliśmy tylko numer startowy i to wszystko. Wytłumaczono mi, że resztę otrzymamy na mecie. Na szczęście miałem z sobą koszulkę z kościańskiego półmaratonu, więc miałem w czym biec, ale była pani, która nie wzięła i miała wcale nie mały problem. Po odebraniu i przyczepieniu numeru, udałem się na parking, gdzie czekały na nas autobusy, które zawiozły nas do Mogilna. Tam, kiedy już wszyscy dotarli, nadszedł czas na część oficjalną. Był i odśpiewany hymn ( w końcu święto 3 maja) i mądre przemowy, a do tego otrzymałem do przyczepienia papierową różę biało czerwoną, co jako typ o patriotycznym usposobieniu niezwłocznie zrobiłem. No i wreszcie nadszedł czas ustawienia się w strefie startu w tłumie takich samych zapaleńców. Trochę niepokoiła mnie pogoda, bo chociaż mamy wiosnę, ale dzisiaj wyjątkowo latem zapachniało. Słońce radośnie trzymało władzę na nieboskłonie. Co prawda zawieszony pod niebieskim błękitem parasol chmur w pewien sposób oddzielał nas od szalejącego słońca, ale i tak nie było łatwo, lekko i przyjemnie. Zapowiadała się słoneczna sauna na biegowej trasie. Dodatkowo przed startem dowiedziałem się, że trasa, którą liczyłem jako łatwą lekko i przyjemną wcale tak nie jest. No, ale nie było co rozważać, gdyż nadszedł czas startu. Ruszamy, jak zwykle w tym miejscu i czasie, każdy swoim biegowym ogniem rozpalony. Moje buty czują ogień, czują moc i łaknienie pożerania uciekającego czasu.

Na początku biegniemy ulicami Mogilna i tu, co się okazało późnie nastąpiło delikatne pomieszanie tras, przez co 1 albo 2 kilometr, ewentualnie 3 przedłużyliśmy sobie o dobre 400 metrów, gdyż ktoś skręcił nie tam gdzie trzeba i pociągnął za sobą resztę biegaczy. Oczywiście ja w tej grupie także byłem. Ale wtedy jeszcze o tym wiedziałem, więc biegłem przed siebie radośnie oddajając się rozkoszą biegowym. I po chwili pierwsza niemiła niespodzianka. Widzę przed sobą dosyć uciążliwy podbieg ciągnący się na wcale nie małym fragmencie w górę i w górę. Ledwie pokonaliśmy jedną górkę po krótkiej prostej kolejny. Myślę sobie „ cholera jasna, czy to góry, czy Kujawsko – Pomorskie? Co ja robię tu? Moje wszelkie plany związane z robieniem życiówki z każdym kilometrem ulatują w siną dal. Staram się utrzymać moje stałe tempo, i nawet mi to wychodziło. Duch pumy w nich uwięziony hasał sobie w najlepsze. No i wybiegamy z Mogilna i wbiegamy na boczne uliczki do Trzemeszna prowadzące. Gdzieś po drodze odpadła mi moja biało czerwona róża. Grupa systematycznie się rozciąga, pęka i tworzą się grupy, grupki oraz o chwila wzniesienia i delikatne spadki, czyli klasyczna biegowa sinusoida, z sił biegaczy bezwzględnie odzierająca. Do tego ten piekielny, niemal grodziski z zeszłego roku upał. No, ale przecież biegnę, bo musze i nie ma innej opcji, Mijamy piaty kilometr i przeżywam niemałą traumę. Przyzwyczajony do widoku w tym miejscu klasycznego wodopoju wypatruję do spragnionym spojrzenie,, a tu kupa. Po prostu nie ma. Zaciskam więc zęby i biegnę dalej. Na szczęście 2 kilometry dalej widzę stoliczki z typu nakryj wodą się dookoła których kręciło się niecierpliwie paru wolontariuszy obdarowując wodą biegnących. Tym razem łyknąłem trochę godniej niż zwykle , gdyż mój organizm tego wymagał. Biegniemy dalej. Trzy kolejne kilometry dalej ( plus minus kawałek za 10 km) kończy się asfalt i wbiegamy na szutrowaną, żwirowaną drogę wspieraną od czasu do czasu kostką brukową. Żeby nie biec po bruku biegliśmy po bokach w piasku i kurzu nad nami się unoszącym. Już jestem pewny, że o mojej życiówce nawet nie ma co marzyć. Do tego nie wziąłem dzisiaj mojego czasomierza, więc mogę napisać, że biegłem na wyczucie i bez kontroli czasu. Czułem się trochę, jakbym biegł nago. Co by było weselej górki nadal trwają, wiec nie dość, że żwir, piach i inne takie radości, to jeszcze pod górkę. Wyobrażacie to sobie?

Musze przyznać, ze wypatruję z niecierpliwością kolejnych oznaczeń kilometrów, modląc się w duchu „ byle do 16 km, bo to już jak parkrun, a wtedy dam radę”. Więc biegnę z zaciśniętymi zębami i „ślepim” wytrzeszczem wypatrując znajdujących się nad nawierzchnią tabliczek z oznaczeniami kolejnych kilometrów. Nie musze dodawać, że każdy kolejny niemałą rozkosz we mnie wywoływał. I znowu słońce, górki i inne takie. Z utęsknieniem wypatruję wodopojów. Niestety tutaj nie było najlepiej. Gdzieś tam po drodze w malej wiosce, stal stoliczek, gdzie jak widać było, że gospodarz sam z siebie wystawił kilka dużych 5 litrowych butli z wodą. Niestety, kiedy ja dobiegłem już było pozamiatane, w zasadzie powypijane. Wiec biegnę dalej, a mój organizm powoli zaczyna się butować. Wreszcie gdzie w granicach 12 kilometra znowu górka, a na jej szczycie tym razem 2 stoliczki z wodą. Przy pierwszy zdejmuję czapeczkę i krzyczę do dziewczęcia stojącego z wodą:” lej”. Dziewczę się nie zastanawiało, tylko trysnęło na mnie z dwóch kubków. Dlatego teraz mówię głośno i wyraźnie: dzięki, uratowałaś mnie. Przy następnym stoliczku wziąłem od kolejnej wolontariuszki kolejny kubek i wypiłem bez zatrzymania jednym ciągiem. Poczułem, że na chwile moje siły się zregenerowały. Biegniemy dalej. Generalnie bieg asfaltową drogą, bez drzew dookoła wzrastające zboża, kwitnący żółtym kolorem rzepak, oraz trawy. Nad ziemią, jak ktoś się wsłucha może usłyszeć: „ ale was pogięło, jesteście głupi, nie macie nic innego do roboty? A wiecie ze wasze żony i mężowie was zdradzają, a znajomi śmieją z waszej niby pasji?” Jakby ktoś się pytał, to szczere pole swoje informacje do nas przekazywało.

No i wreszcie widzę oznaczenie 16 kilometra.” Jeszcze tylko parkrun, jeszcze tylko parkrun i będzie meta”. Taka myśl do mnie napłynęła. Już nawet nie czuję górek, staram się mentalnie i emocjonalnie odciąć od szalejącego na nieboskłonie słońca. Ale czuję, że zaczynam zwalniać. Pierwsze 15 kilometrów narzuciłem sobie trochę, jak na te warunki zbyt ostre tempo i teraz zaczynało się to mścić. I to mściło się ostro. Do tego jeszcze tak myśl: „ cholera, gdyby buty były jednak ten numer większe”. Nie musze chyba nic więcej pisać. Odliczam kilometry widzę, widzę, jak mijają mnie ci, którzy odpowiednio swoje siły rozłożyli. Miedzy innymi gdzieś na 18 kilometrze minęła mnie miła pani, z którą sobie jeszcze piąteczkę przybiliśmy. Gdzieś zza horyzontu ukazała się charakterystyczna wieża, którą pamiętam z Trzemeszna. Czyli już nie daleko. I wtedy dopadł mnie kryzys. Tu się mściło wszystko naraz i z osobna. Myślałem, że to już chyba koniec, że nie dam rady, że padnę gdzieś na poboczu cichutko kwiląc z rozpaczy. Ale nie, przecież się nie poddam, bo to nie w moim stylu. Bo do panie lekkich obyczajów nędzy, jeszcze tylko niecałe trzy kilometry, musze dać radę, nie poddam się. Choćbym na czworakach, choćbym musiał się czołgać, ale dotrę do mety. I już biegnę ulicami Trzemeszna. Czuję ten zapach mety, której dyskretny zapach w powietrzu się unosi. Nie przyspieszam, raczej zwalniam, ale musze dotrzeć. Znowu ktoś mnie mija, ale nie ma to żadnego znaczenia To jest mój bój, mój kryzys, moja walka. Inni niech sobie biegną jak chcą. Dla mnie ważne jest to, co ja robię. Przełamuję pragnienie zejścia z trasy i widzę już skręt w stronę stadionu. Wbiegam na niego widząc bramkę mety. Znajdujący się na trybunie przy mecie kibice klaskają. Czuję nowy napływ sił. Podnoszę ręce do góry, już wiem, że dam rade. Prowadzący wymienia moje nazwisko i już jestem na mecie, dałem radę, wygrałem sam z sobą.

Jeszcze medal ( bardzo oryginalny), wreszcie otrzymuję pakiet startowy i zaglądając do niego już wiem dlaczego nie dano go przed startem. W bardzo eleganckiej reklamówce koszulka techniczna, napój energetyczny, 1.5 litra wody niegazowanej i jeszcze zwijana opaska na rękę z reklamą sponsora. Bez wątpienia wartość pakietu zdecydowanie przewyższa jego cenę. Do tego jeszcze idę na masaż. Muszę przyznać, że pani, która zajęła się moimi nogami znała się na rzeczy. Powiem tak, było mi to wyjątkowo potrzebne, Potem zjadam grochówkę i idę na trybuny, gdzie prowadzący robił prawdziwy show To nie było zwykłe mówienie. Sypał różnymi mieszanymi przypowieściami i przerobionymi cytatami, napiszę tylko że odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Patrzę na zwycięzców biegu i okazało się że mój wczorajszy skromny rozmówca zajął drugie miejsce. No więc faktycznie był skromny. Potem jeszcze było wydawanie nagród dla wszystkich uczestników. Polegało to na tym, że 4 radnych Trzemaszna rzucało piłkami w startujących i na kogo wypadło ten dostał. Jak mam być szczery nie czułem potrzeby i siły by jeszcze do piłek skakać, a żadna do ręki mi sama nie wleciała. Co by było weselej, to nie tylko złapanie piłki gwarantowało otrzymanie nagrody. Dodatkowo trzeba było odpowiedzieć na pytanie prowadzącego. To co robił ten człowiek to było jasne, krystaliczne mistrzostwo. Jeszcze nie spotkałem tak dobrze prowadzącego bieg. Zresztą pozostanie tylu osób po biegu pominąwszy oczywiście szanse na nagrody) było wystarczającym na to dowodem czy znakiem jak kto chce i woli..

Potem jeszcze udało mi się zgadać z jednym z parkrun znajomych, który notabene wygrał bieg w swojej kategorii na dystansie 3.5 km i razem z jego towarzyszką podróży ( która także wygrała w swojej kategorii krótszy bieg) wróciliśmy do Poznania. Teraz tak sobie siedzę i myślę, jak mogę ocenić ten niedzielny bój. Napisze tak: jeżeli ktoś szuka biegu lekkiego, łatwego i przyjemnego, to nie ma co do Trzemeszna jechać. Ale jeżeli ktoś zechce poznać gdzie tkwią granice jego możliwości, przekonać się czy jest biegowym twardzielem (niezależnie od płci), czy ledwie dziecięciem, to jest to odpowiednie miejsce. To nie jest zwykły bieg, to jest wyzwanie dla każdego biegającego. Tylko trzeba mieć odwagę, by się poważyć. Co do spraw wynikowych zająłem nieoficjalnie miejsce 264 z czasem brutto 1 godzina i 54 minuty z paroma sekundami. Tyle, że dystans pokonany to 21km i 497 metrów a do tego po różnych górskich klimatach w niemal podzwrotnikowej temperaturze. To nie był klasyczny bieg. To była typowa wojna samego z sobą, pogodą i przedłużonym dystansem. jestem zadowolony. No i co najważniejsze buty zdały egzamin. Ale lekko nie było. Do jednego można się przyczepić. Mało wody na trasie, ale to mogło stanowić dodatkowe wyzwanie. Ale daliśmy radę dobiegliśmy mam nadzieję że zdecydowana większość, jeżeli nie wszyscy.

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


piotrek18l...
Czajkowski Piotr

Ostatnio zalogowany
2018-09-11
20:05

 2015-05-06, 22:28
 
2015-05-04, 10:31 - nikram11 napisał/-a:

Czemu ma służyć taki komentarz do Biegu?

(...)"Jedynym naszym reprezentantem na podium była Ewa Huryń, która zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji kobiet. Nasza zawodniczka w geście sprzeciwu przeciwko udziałowi dzień po dniu zawodników zagranicznych obstawiających nawet najmniejsze biegi, odmówiła na mecie przyjęcia medalu."(...)

Nie mam podstaw nie wierzyć Pana słowom. Wystarczy prześledzić wyniki biegów z ostatnich dwóch lat, kiedy Pani Ewa Huryń brała udział w wielu biegach dzień po dniu "odbierając nagrody innym biegaczkom" - i stwierdzić: miała ochotę, czas pieniądze - to pojechała i wygrała. Nie można tego zabraniać. Dlaczego w tym roku miałoby być inaczej? Dlaczego inni nie mogą robić tak samo? Czy na prawdę chodzi o to, że jak ktoś ma odmienny kolor skóry albo niepolską narodowość, to należy Go/Ją wykluczyć z uczestnictwa w biegu?
Bo pani Ewa ma wyłączność na wygrywanie...jak ona zwycięża to jest ok,ale jeśli już inni to zawody są beee. :)

  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (1 wpisów)



POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768