redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
170 / 180


2013-07-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
... i wszystko jasne... (czytano: 2675 razy)

 

Puszcza Zielonka to moje ulubione miejsce do biegania. Tam mam swoją Krainę Czarów, która sprawia, że bez zamykania oczu znajduję się w innym świecie. Nie mogę powiedzieć, że znam ją całą wzdłuż i wszerz ale… trochę ją już zdążyłam poznać… jest już kilka ścieżek, na których się nie gubię :)

Gdy kilka tygodni temu rozpoczęły się zapisy na IV Cross na Dziewiczą Górę :) nie mogło mnie tam zabraknąć. Chciałam sprawdzić czy Puszcza jest tak samo piękna na zawodach czy jest inaczej. Trasa biegu prowadziła po części znanymi mi już ścieżkami, po części wiedziałam czego mam się spodziewać a po części nie :)

Różne słyszałam opinie o organizacji Crossu … ja wyrażam się o nim bardzo pozytywnie.
Biuro zawodów malutkie i skromne bo i liczba zawodników , choć osiągnęła limit też nie była wielka. Natomiast Panie wydające pakiety startowe weryfikację przeprowadzały bardzo sprawnie. Numer był, agrafki były ba! Nawet pamiątkowa koszulka! W pakiecie startowym gąbka i wersja mini żelu pod prysznic odpowiednio dla kobiet i mężczyzn. Wpisowe wynosiło 25 zł. Uważam, że jest to niska opłata zważywszy na to, jakie potem czekały mnie przyjemności :) Toalety były, natrysków natomiast nie – ale nie wymagam ich w porze letniej, gdy w pobliżu jest jezioro i plaża… a dystans nie był morderczy więc lusss… poza tym ja ubieram się tak by się nie spocić :)

Niezwykła była forma startu, pierwszy raz w czymś takim brałam udział… zawodnicy startowali co 20 sekund poczynając od najsłabszego [przy zapisach trzeba było się wylegitymować życiówką na 10 km] do najmocniejszego…

Pogoda na bieganie była. Trochę wiało ale w lesie nie było tego zupełnie czuć. Ten 20stodekundowy odstęp na starcie… najpierw trzeba było się z tym troszkę oswoić… ale to było prawdziwe bieganie w rytmie własnego organizmu. Bo czołówka ciągle mnie wyprzedzała a ja doganiałam tych co byli przede mną… Trasa tak jak przypuszczałam – piękna jak zawsze – nic mnie nie zaskoczyło, podbieg [a raczej podejście] na Dziewiczą Górę – strome jak zawsze – i podobało mi się osiągniecie szczytu a potem zbieganie… i powrót na miejsce startu – metę. Trasa nie była trudna i nie była łatwa. Może dlatego, że wiedziałam, czego mam się spodziewać…

Z uwagi na fakt, iż poprzedniego dnia miałam mocny akcencik w Grudziądzu, tego dnia postanowiłam biec całkowicie w rytmie swego serduszka – nie przekraczać pewnego pułapu. Może to i zdrowe ale niesamowicie wku[r]-rza[wi]a-jące. Przez to oszczędzanie się nie miałam 100% fun…. Tylko takie tam pykanie na pół gwizdka – nigdy więcej pasa na zawody! Znam siebie i wiem co i jak… nie potrzebuję tego… a ja czasem lubię się puścić z górki albo pocisnąć na kimś malutki podbiegu dłużej niż trwa sam podbieg… no ale trudno… trzeba się uczyć na takich doświadczeniach… dzięki temu tylko upewniłam się, że nie lubię biegać na tętno…

Zbiegając z Dziewiczej Góry … zostało mi jakieś 4 km do mety… to było tak blisko… taki malutki dystansik… w mojej głowie już był MGS… Aga trochę pokory… za 6 dni nie będzie tak lekko, to co masz tutaj to pikuś … więc grzecznie na luzie do mety… wiem, ze tu u nas nie ma gór, które choć trochę byłyby jak Stołowe… ale ta Góra zawsze na mnie tu czeka … jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma…

Po biegu zaskoczył mnie posiłek: bardzo miło: pudełko z sałatą i jako dodatkiem: tuńczyk. Jako przekąska podana z medalem na smyczy – owsianka Kupiec. Ciepła zupa grochowa – wyborna. Kiedy staję przed wyborem wstać o 7 rano, wciągnąć śniadanko, pojechać z Bandą Wariatów na bieg w Puszczy albo zostać w domu, wylegiwać się długo w łóżku… wybór jest jasny…
Nawet Jasio polubił te nasze wyjazdy dzielnie kibicuje czekając w strefie mety . … i pomyśleć, że ja tam sobie zupkę w promieniach słońca na zielonej trawce smakowałam a gdzieś tam w mieście jest wielu takich, którzy nie wiedzą jakie to uczucie…

Na zdjęciu: Radość mojego Syna

dla mnie ten Bieg to ostatnie przetarcie przed MGS. Czymś o czym nawet nie śmiałam marzyć a jednak bardzo pragnęłam.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Namorek (2013-07-10,22:58): Kiedy relacja z MGS ? Czekam z niecierpliwością ! Jak się Tobie podobał ten bieg ? Jak wypadłaś ? Zapewne świetnie tak jak w poprzednich biegach . :-)








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768