redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
  WIZYTÓWKA  GALERIA [30]  PRZYJAC. [60]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Przemes6
Pamiętnik internetowy
,,Za każdym razem kiedy startuje mam cel-żeby biec szybciej niż kiedykolwiek wcześniej""

Przemek Stupnowicz
Urodzony: 1995-10-15
Miejsce zamieszkania: Łódź
8 / 15


2012-03-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Gdyby nie psychika.......... (czytano: 1283 razy)

 

No właśnie,gdyby nie psychika to nigdy nie dobiegłbym na mete żadnych zawodów.
W sobotę biegłem w Poznaniu na Maniackiej Dziesiątce.
Zmęczony,zmasakrowany,zaspany wiedziałem,że muszę przebiec 10 km.
Nogi już na 3 km prosiły o kres biegu.Całe ciało marzyło o zatrzymaniu się.
Dobrze,że spotkałem pierwszy raz na żywo swoją Przyjaciółkę Hondę,która dodała mi otuchy przed biegiem.
Bardzo chciałem przebiec tą dyszkę lepiej niż w Radomiu 2 tygodnie wcześniej ale było to nie relane tego dnia.
Bieg zakończyłem z czasem 45 min 21 sek netto czyli o całe 1,5 minuty gorzej niż 14 dni wcześniej na biegu kazików.
Zaskoczyła mnie pogoda.Wysoka temperatura,piekące słońce,zmęczenie.........
Tak jak wcześniej pisałem na 3 km już słabłem ale masakra przyszła na 6 km.Każda "śróbka" w nogach odkręcała się.
Moje kończyny dolne rozpadały się i dyszałem jak nie wiem co.........
,,Wytrwałość przynosi pomyślny los"".
Wtedy w głowie włączył mi się czujnik zmęczenia.
Wtedy też już nie liczył się ból,zmęczenie,przeciwnicy, pogoda.
Liczył się kawałek ziemi przede mną,ruchy do przodu i meta.
Powtarzałem sobie w głowie:,,Wypełznę z otchłani,będę walczył o każdy cal,wydrę z siebie resztki sił"".
Nie mogłem się poddać.Nie mogłem się zatrzymać,przegrać.
Przyjechałem do Pozniania z Łodzi aby biec i musiałem dobiec do mety.
Walka ze sobą,ze swoimi słabościami.
Siła wewnętrzna,bitwa,walka na śmierć i życie.
Biegłem...odcięty od rzeczywistość.Staczałem bój wewnętrzy ze sobą.
Dobiegłem,ukończyłem.Jak zwykle zero uśmiechu na mecie,zero szczęścia...-dobiega kresu moja bitwa.Wygrana bitwa.
Gdyby nie moja chyba dość mocna psychika to nie wiem czy bym biegał ale biegam :)
Kocham ten sport za tą walkę,za wygrane i za przegrane,po których podnoszę się z dna na sam szczyt.
Walczyłem w Poznaniu do ostatniej kropli potu i wygrałem.
Nie uznaje mojego wyniku za słaby.Stać mnie na więcej ale coż liczy się co innego....
Mam może dość trudny charakter ale on mi pomaga w spełnianiu marzeń.
Wracając po zawodach brzegiem Malty zatrzymał mnie biegacz,przy którym biegłem ok. 3/4 trasy.Powiedział do mnie:,,Masz chłopaku w sobie coś.Nie zmarnuj tego".Nie wiem czemu tak powiedział ale byłem szczęśliwy,że zauważył we mnie wojownika.
Wewnętrzny ogień,pasja,walka.
Nigdy nie robiłem nic na pokaz.Nie chciałem żeby ktoś był ze mnie dumny,podziwał mnie,poklaskiwał z zachwytu.
Wszystko co robiłem i robię to przede wszystkim praca dla siebie.
Nigdy nie usiłowałem być "kimś",ja po prostu jestem jakąś tam drobną jednostką na świecie..-,,W drodze zawiera się szacunek do wszystkiego co małe i kruche"".
Sam chce pokonywać swoje słabości,bariery,burzyć własne mury.
Przy okazji jednak pokazuje tym,którzy mieli,mają mnie za "nic",że jestem coś wart.
,,Choć przeżyłem to wszystko,co przeżyłem,wcale nie żałuję tarapatów,w jakie popadłem,ponieważ to właśnie one przywiodły mnie tam,dokąd zawsze pragnąłem dotrzeć".
Uznać trzeba,że spośród wszystkich moich startów na 10 km ten sobotni był najtrudniejszy.Jednak poradziłem sobie i z tego jestem bardzo szczęśliwy.Jestem również bardzo dumny,że moja Przyjaciółka Hondziunia przebiegła swoją pierwszą dyszkę i wygrała ze stojącymi przed Nią barierami.
,,W życiu walczymy o każdy cal.Jak w bieganiu.Jeśli chcę coś osiągnąć muszę być gotów walczyć na śmierć i życie o każdy cal".
Gdy wróciłem do domu,gdy mama usłyszała jaki osiągnąłem czas (wiedząc jakie miałem plany przed zawodami,czyli zbliżenie się albo osiągnięcie życiówki) powiedziała: "Szczęście,spełnienie planów rodzi się w smutku i porażkach"-coś w tym jest.Ważne,że daje z siebie wszystko,walczę,nie poddaje się i kocham to co robię.
------------------------------------------
Ja z numerem 485 walczę w Poznaniu o swoje marzenia :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Honda (2012-03-22,20:16): Jestem dumna z Ciebie, z Twoich osiągnięć! :) Biegacz, który Cię spotkał w drodze powrotnej miał całkowitą rację - masz w sobie potencjał, wykorzystaj go! :) trzymam za Ciebie kciuki! bądź taki, jaki jesteś i nigdy się nie zmieniaj!:))) cieszę się, że mogliśmy się spotkać! :)








Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768