redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
16 marca 2018, 09:40, 1686/167193
GrandF
Panfil
Łukasz
Sztafeta 4x400m: rekordowe 6 dni




      

Niedługo Karol Zalewki, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina cieszyli się z posiadania halowego rekordu świata w sztafecie 4x400m. Sześć dni po finale mistrzostw świata w Birmingham podczas studenckich mistrzostw USA pod dachem, Amerykanie poprawili osiągnięcie Polaków o 0.38s. Media natychmiastowo rozdmuchały informację umniejszając równocześnie skalę sukcesu Polaków. A, że Amerykanie mimo rekordu świata zajęli dopiero drugie miejsce, kaliber sensacji stał się jeszcze większy i bardziej dotkliwy dla naszych reprezentantów.

Podczas zawodów NCAA Division I Indoor Track & Field Championship zwycięski zespół biegu rozstawnego 4x400m złożony ze studentów University of Southern California uzyskał czas 3:00.77, czyli dokładnie jedną sekundę lepszy niż polscy mistrzowie świata 6 dni wcześniej. Zachary Shinnick, Ray Benjamin, Ricky Morgan i Michael Norman niestety nie będą mogli się mianować rekordzistami świata ze względu na fakt iż nie reprezentują jednego kraju. Co ciekawe cała czwórka posiada obywatelstwo Stanów Zjednoczonych! Gdzie jest zatem problem? Ano biegnący na drugiej zmianie Benjamin pochodzi z Antigui i Barbudy. Ma jednak również obywatelstwo amerykańskie! Z informacji od naczelnego, lekkoatletycznego głosu stacji Europsport i jednego z najwybitniejszych polskich sędzi, Janusza Rozuma wynika, że Ray Benjamin zdecydował się na reprezentowanie Antigui i Barbudy ze względu na lżejsze sito kwalifikacyjne na imprezy mistrzowskie niż amerykańskie.

Wynikiem rekordowym będzie zatem czas drugiego zespołu – 3:01.39, uzyskany podczas akademickiej imprezy. Oczywiście jeżeli zostanie zatwierdzony po szczegółowej analizie prawidłowości warunków w jakich został uzyskany. Wg Janusza Rozuma nie ma jednak przesłanek do jego odrzucenia.

Błyskawicznie w polskich mediach pojawiły się kąśliwe uwagi, że Polacy, najszybsi z najszybszych zostali korespondencyjnie pokonani przez dwa akademickie zespoły. I że zamiast dumnego „Poland” przy rekordzie świata w sztafecie 4x400m będzie widniała nazwa Uniwersytetu Rolniczo – Mechanicznego w Texasie. Trzeba sobie jednak zdać sprawę czym jest sport akademicki w USA i jak wypadają sami Amerykanie w historii światowej lekkiej atletyki w biegu na 400m.

Wielu naszych lekkoatletów w ostatnim dwudziestoleciu studiowało w Stanach i trenowało na tamtejszych uczelniach. Jednym z nich był m.in. halowy mistrz Polski w biegu na 3000m sprzed 2 lat Artur Kern, który wyjaśnia zawiłości akademickiego sportu:

NCAA to taki amerykański AZS. Organizuje rozgrywki akademickie w różnych sportach. Z racji tego że szkół jest dużo i są różne pod względem wielkości i budżetów to zostały podzielone na 3 dywizje. NCAA I division to największe uniwersytety stanowe i prywatne liczące po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy studentów z dużymi budżetami. Division II to mniejsze uniwerki i college po kilka tysięcy studentów. Division III to też niewielkie uniwerki i college, ale tutaj są głównie elitarne dobre szkoły które stawiają na naukę i rozwój akademicki i rzadko oferują stypendia sportowe.

Jak łatwo się domyśleć 99% studentów chce trenować w dużych szkołach bo ma najlepsze szkolenie z dobrymi trenerami, zaplecze fizjoterapeutyczne, duży team do trenowania i wysoki poziom na mistrzostwach. W 2 niższych dywizjach jest trochę słabiej z poziomem, ale np taki Nick Symmods wyszedł właśnie z III dywizji. A College Station to miasto w Teksasie, siedziba uniwersytetu Texas A&M. Tam też odbyły się właśnie Mistrzostwa NCAA I dywizji gdzie pobito rekord świata naszej sztafety.


Artur w czasach swojej kariery studenckiej w USA (2004-2008) zdobył m.in. brązowy medal II Dywizji w biegu na 5000m. Również podczas pobytu w Stanach ustanowił wciąż aktualny rekord Polski w hali na 5000m (14:09.89)

Z polskich studentów, którzy kształcili się w USA wystarczy wymienić 5-tą zawodniczkę MŚ z Paryża 2003 w biegu na 100m p.pł. Aurelię Trywiańską, czy olimpijczyka z Sydney, czterystumetrowca Filipa Walotkę. Jeżeli zatem tamtejsze uczelnie ściągają tak doskonałych lekkoatletów, nie dziwi fakt, że niejedna placówka jest w stanie wystawić sztafetę konkurującą z czołowymi zespołami świata, bo... ich członkowie w wielu przypadkach są czołowymi zawodnikami świata!

Analogiczna sytuacja dotyczy klubów, które pod jednym sztandarem zrzeszać mogą geniuszy danej konkurencji. Nieprzypadkowo wartość klubowego rekordu Polski na otwartym stadionie w sztafecie 4x400m jest doskonała. 3:02.78 – wynik, który jest szczytem możliwości niejednego teamu narodowego. Zbliżone rekordy kraju, autorstwa narodowych reprezentacji mają m.in. - Austria (3:02.95), Czechy (3:02.66), Szwecja (3:02.57), czy Kanada (3:02.64), której rekord kraju na 400m (44.44) jest lepszy od naszego (44.62). W składzie WKS-u Śląska Wrocław, który wspomniany rekord dzierży starowało wówczas aż trzech podstawowych członków reprezentacyjnej sztafety – Piotr Rysiukiewicz, Jacek Bocian i Robert Maćkowiak!

Sami najwięksi, wsparci na pierwszej zmianie doskonałym specjalistą od dystansu połowę krótszego, Marcinem Jędrusińskim będącym wówczas juniorem. Z resztą w tamtym czasie (rok 1999) aż dwa polskie kluby posiadały wirtuozów jednego okrążenia. Miesiąc przed klubowym rekordem na mistrzostwach Polski w Krakowie wspomniany skład „Śląska” musiał poważnie się natrudzić aby wywalczyć złoty medal. Aby na niego zapracować, wrocławianie musieli wybiegać 3:03.16 i tylko o 0.14s wyprzedzili „Skrę” Warszawa, w której biegli sami olimpijczycy – Filip Walotka, Artur Gąsiewski, Paweł Januszewski i Tomasz Czubak. Najsłynniejszym teamem świata w klubowej, aczkolwiek krótkiej sztafecie 4x100m byli zawodnicy z Santa Monica Track Club. Mike Marsh, Leroy Burrel, Floy Heard i słynny Carl Lewis. Wszyscy reprezentowali USA. W sierpniu 1991 roku wyrównali ówczesny rekord świata 37.79

Hipotetycznie istnieje zatem możliwość, że w jednym teamie znaleźliby się Wayde Van Niekerk, Kiriani James, Isaac Makwala i LaShawn Merritt. Nawet gdyby uzyskali czas lepszy niż magiczne od prawie ćwierćwiecza 2:54.29 z otwartego stadionu, wynik nie byłby rekordem świata.

Na liście stu najlepszych wyników uzyskanych w sztafecie 4x400m w hali aż 45 należy do zespołów narodowo mieszanych, będących reprezentacjami amerykańskich uczelni. Na drugim miejscu z 35 rezultatami plasują się Amerykanie, z tym że aż 21 to również składy uczelniane! 14 wyników z tej liczby należy do oficjalnych reprezentacji USA. Trzecie miejsce w tej klasyfikacji zajmuje Polska – 7 wyników w „top 100”.

Biorąc pod uwagę indywidualne zasoby sprinterskie, USA bije resztę świata na głowę. Jako bardziej transparentną posłużmy się listą najlepszych zawodników w historii z otwartego stadionu. Wśród 1000 najznakomitszych czterystumetrowców aż 369 to reprezentanci USA! Drugie miejsce pod tym względem zajmuje Jamajka z 64 zawodnikami. Z liczbą 20 na 11 pozycji plasuje się Polska. Ta skala jest najlepszym świadectwem gigantycznej siły jaką posiadała i do dziś dysponuje USA. W roku 2017 w „top 1000” znalazło się 301 Amerykanów i 13 Polaków...
Dodajmy fakt, o którym już pisaliśmy na łamach portalu, że poprzedni halowy rekord świata, który pobili Polacy należał do fenomenalnego składu. 11 lutego 2006 wynik 3:01.96 osiągnęli – Wallace Spearmon, Kerron Clement, Darold Williamson i Jeremy Wariner. Indywidualnie Spearmon był wicemistrzem świata na 200m, Clement i Wariner byli mistrzami olimpijskimi i dwukrotnie świata, z tym że ten pierwszy w biegu na na 400m p.pł., ten drugi na płaskie 400m. Wsparci Williamsonem legitymującym się rekordem życiowym ze stadionu 44.27 stanowili potężną machinę do produkcji rekordu. Jako pierwsi w historii i jedyni do tego roku zeszli poniżej bariery 3:02.00

Polscy czterystumetrowcy po raz kolejny w historii udowodnili, że w zespole stanowią siłę będącą w stanie odeprzeć atak zdawałoby się gigantów i monopolistów tej konkurencji. Suma indywidualnych, halowych rekordów życiowych Amerykanów, którzy zostali pokonani w Birmngham jest aż o 3.4s lepsza niż Polaków. Być może jest to nasza cecha narodowa, że w najważniejszych momentach potrafimy zmobilizować siły i wspólnie dokonywać rzeczy pozornie niemożliwych. Przykładowo – na rekord świata z otwartego stadionu złożyli się doskonali Amerykanie – Andrew Valmon, Quincy Watts, Harry Raeynolds i Michael Johnson.

Trójka ostatnich to numery – 5, 3 i 2 na liście wszech czasów. Suma ich indywidualnych rekordów życiowych na 400m daje wynik 2:54.25. Rekord świata w sztafecie, który ustanowili 25 lat temu to… 2:54.25. Rekord Polski 2:58.00 autorstwa Piotra Rysiukiewicza, Tomasza Czubaka, Piotra Haczka i Roberta Maćkowiaka jest o 2.43s lepszy niż suma ich indywidualnych rekordów życiowych!

Pomijając doskonałe przygotowanie fizyczne, trzeba połączenia wielu innych czynników, aby w jednym momencie ta 4-osobowa machina pracowała perfekcyjnie. W udzielonym mi wywiadzie przed 8 laty, mistrz świata w sztafecie 4x400m z Sewilli ‘99, Jacek Bocian powiedział:

W naszej sztafecie każdy miał swoje zdanie i każdy był indywidualnością. Piotrek Haczek temperament góralski. Potrafił walczyć o swoje, przepychał się, torował sobie drogę łokciami. Piotrek Rysiukiewicz miał dużo do czynienia z muzyką, grał na gitarze, Rychu obdarzony był w znacznym stopniu zdolnościami oratoryjnymi. Tomek Czubak – zadziorny i impulsywny, co jak najbardziej w sporcie jest przydatne. Prasa przyczepiła łatkę Robertowi Maćkowiakowi kreując go na lidera i przywódcę zespołu. Tak naprawdę nie czuliśmy jakiegoś stopniowania między nami, byliśmy równi. Może wynikało to bardziej z tego, że ludzie chcieli niektóre rzeczy widzieć po swojemu. Robert biegał zawsze na ostatniej zmianie, był z nas najstarszy... W okresie, kiedy startowaliśmy i jeździliśmy na zgrupowania, zdecydowanie była trójka młodych i trójka starych tzn z jednej strony „Maciek”, „Czubek”, „Rychu”, a z drugiej „Haku”, „Długi” i ja. Ale na bieżni rozumieliśmy się wszyscy bez słów i przyświecał nam zawsze jeden cel.

I nie ma wątpliwości, że następcom „lisowczyków” w Birmingham przyświecał ten sam cel. Zaryzykuję, że sztuka której dokonali jest największym wydarzeniem tegorocznego sezonu halowego. Mimo poprawienia ich rezultatu po 6 dniach przez Amerykanów, to Polacy w bezpośredniej walce okazali się najlepsi. Nawet fenomenalny rekord świata Colemana na 60m był bardziej spodziewany niż wynik nasze sztafety. I nie dajmy sobie wmówić, że „jakaś tam” akademicka drużyna ten wynik poprawiła...

Komentarze czytelników - brakskomentuj informację




Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768